
W ubiegłym roku liczba dni absencji chorobowej z tytułu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania wyniosła 30,3 mln. To o 16,2% więcej niż w 2023 r. Wzrost ten ma poważne konsekwencje jak np. spadek efektywności pracy, wzrost kosztów dla pracodawców, obciążenie systemu opieki zdrowotnej i trudności z utrzymaniem wydajności zespołów. W efekcie może to doprowadzić do obniżenia produktywności w skali makroekonomicznej. – Wzrost liczby dni absencji chorobowej wiąże się z większymi kosztami dla pracodawców. Oni muszą znaleźć rozwiązania, które pozwolą im zredukować wpływ absencji na wydajność. Może to się odbyć np. poprzez większą elastyczność pracy, wprowadzenie programów wsparcia zdrowia psychicznego czy dbanie o warunki pracy, które zmniejszą stres – komentuje Michał Pajdak, wykładowca akademicki i ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.
Liczba dni absencji chorobowej z tytułu choroby własnej wyniosła w 2024 r. ogółem 240 mln. Te związane z zaburzeniami psychicznymi i zachowania stanowią więc 12,6% wszystkich. Rok wcześniej było to odpowiednio 237,3 mln dni i 11%. – Te dane wyraźnie pokazują, że pogarsza się stan zdrowia psychicznego Polaków na poziomie populacyjnym. Trajektoria wzrostowa utrzymuje się od lat, czyli co roku coraz więcej osób korzysta z tych zwolnień. W 2024 r. przeanalizowałem, co oznacza 26 mln dni absencji chorobowej. Można to porównać do sytuacji, w której 100 tys. osób zatrudnionych na pełen etat nie pracuje przez cały rok z powodów problemów psychicznych. Teraz to już nawet więcej – podkreśla dr hab. Paweł Atroszko, prof. Uniwersytetu Gdańskiego.
W 2024 r. odnotowano wzrost absencji chorobowej z powodu depresji. Epizod depresyjny spowodował 5,9 mln dni absencji (wzrost o 14,1%), a zaburzenia depresyjne nawracające – 2,7 mln dni (wzrost o 13,8%). – Skala absencji związanej z depresją i zaburzeniami depresyjnymi nawracającymi może budzić poważny niepokój, zwłaszcza jeśli spojrzymy na wzrost liczby dni nieobecności w 2024 r. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Jednak samo zwiększenie liczby dni absencji nie zawsze oznacza jednoznacznie pogorszenie sytuacji. Może to także świadczyć o większej świadomości społecznej oraz rosnącej gotowości do diagnozowania i leczenia depresji, a także o zmieniającym się podejściu do zdrowia psychicznego w ogóle – zwraca uwagę Michał Pajdak. Wystawiono również 1,6 mln zaświadczeń lekarskich z tytułu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania, o 13,8% więcej niż rok wcześniej.
Michał Pajdak zwraca uwagę, że dłuższe i częstsze zwolnienia mogą powodować problemy finansowe firm. – Dotyczy to zwłaszcza sektorów wymagających stałej obecności pracowników, czyli np. produkcji, handlu i usług. Osoby borykające się z problemami psychicznymi mogą być mniej efektywne w pracy lub częściej decydować się na zmianę zawodu, a nawet rezygnację z rynku pracy. Coraz więcej firm będzie zmuszonych do inwestowania w programy well-beingowe, benefity związane ze zdrowiem psychicznym i elastyczne formy pracy, np. home office, by zmniejszyć poziom stresu i wypalenia zawodowego – wskazuje Michał Pajdak. Dr hab. Paweł Atroszko dodaje, że "Polska bogaci się jako kraj na poziomie ogólnym, jednak nie idzie to w parze ze wzrostem dobrostanu populacyjnego". – Po tych danych widać, że jest wyraźny rozdźwięk pomiędzy tym, co się dzieje w ekonomii państwa, a co w funkcjonowaniu społecznym i zdrowotnym. To się przekłada na rodziców, a później na dzieci. Dodatkowo widzimy coraz większą niestabilność zatrudnienia w związku ze sztuczną inteligencją. Sytuacja zrobiła się paranoiczna, bo jeszcze przed chwilą wśród zawodów przyszłości był programista, a w tej chwili są masowe zwolnienia takich specjalistów – podsumowuje ekspert.
fot. freepik.com
oprac. /kp/