Coraz więcej kobiet podejmuje pracę w tych samych sektorach gospodarki, co mężczyźni, a także w zawodach, które dotychczas uważane były za typowo męskie. Powodem są m.in. zarobki i postawa pracodawców, ale także wojna w Ukrainie.
77% pytanych Polek deklaruje, że podjęłoby pracę w "męskim" zawodzie. Wśród tych najbardziej popularnych, w których chcą pracować, są mechanik samochodowy, spawacz, budowlaniec, kierowca czy operator maszyn produkcyjnych. Ponadto 63% z nich nie zgadza się z twierdzeniem, że niektóre zawody powinni wykonywać jedynie mężczyźni lub kobiety.
W sektorze motoryzacji, branżach związanych z produkcją metalu, stolarki, maszyn i urządzeń czy przemyśle stoczniowym nadal przeważają mężczyźni, którzy według raportu Grupy Progres stanowią od 60% do 80% tymczasowej kadry pracowniczej. Jednak powoli zaczyna się to zmieniać. Przykładowo w branży elektronicznej w wielu firmach obserwuje się przewagę kobiet – stanowią one 60% pracowników tymczasowych. Podobnie jest w branży TSL, gdzie wiele stanowisk tymczasowych zajmuje 67% pań czy na produkcji tworzyw sztucznych, gdzie etaty tymczasowe obsadzone są w 64% kobietami. Już co trzecim pracownikiem tymczasowym w produkcji samochodów i mebli oraz w przemyśle stoczniowym jest kobieta. W zakładach produkujących maszyny i urządzenia tymczasowo pracuje 35% pań, a 15% zajmuje się produkcją wyrobów metalowych.
– Istnieje kilka czynników, które mogą skłaniać kobiety do podejmowania pracy w tradycyjnie męskich sektorach i zawodach. Przede wszystkim zarobki w tego typu branżach są zdecydowanie wyższe niż w sektorach, w których najczęściej zajmują one etaty, tj. handel, usługi czy HoReCa. Nie bez znaczenia jest postawa pracodawców, są oni coraz bardziej otwarci na różnorodność i równość płci w miejscu pracy. Dostrzegają też korzyści płynące z różnic w perspektywach i umiejętnościach, jakie do zespołu wnoszą panie. Również zmieniające się wymagania rynku pracy i rozwój technologiczny pomagają się przełamać i sprawiają, że wiele tradycyjnie "męskich" zawodów staje się bardziej dostępnych dla kobiet – tłumaczy Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres.
Nie bez znaczenia jest też wojna w Ukrainie, przez którą pogłębił się deficyt mężczyzn na rynku pracy w Polsce, a firmy były zmuszone dostosować ciężkie stanowiska pracy do kobiet, które przyjeżdżały do Polski. Duża część prób zakończyła się jednak niepowodzeniem, ponieważ realia związane z reorganizacją okazywały się zbyt trudne do pokonania. – Są jednak obszary, w których za deklaracjami szły też czyny, np. w sektorze spożywczym faktycznie dostosowano stanowiska pracy do pań. Dzięki czemu firmy z tej branży uniknęły przestojów spowodowanych brakami kadrowymi, a "męskie" etaty w 70% obsadzono kobietami. Podobnie w sektorze logistycznym, w którym udało się zrekrutować je na część lżejszych etatów. Oczywiście w niektórych branżach, szczególnie tych ciężkich i przemysłowych, dostosowanie stanowisk pracy do kobiet może być trudne lub niemożliwe ze względu na specyfikę pracy czy wymagania fizyczne. W tych przypadkach, mimo chęci i deklaracji przedsiębiorców, zmiany mogą być ograniczone, co będzie skutkowało dalszym dominowaniem mężczyzn w tych sektorach i walką o kandydatów. Jednak dobrze, że nie są już one aż tak hermetyczne jak kiedyś i kobieta na budowie czy wózku widłowym nikogo nie dziwi – dodaje Iwona Wieczyńska.
fot. freepik.com
oprac. /kp/