Polacy w 2023 r. będą realnie zarabiać coraz mniej, a o podwyżki będzie znacznie trudniej – uważają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Faktyczna zasobność portfeli zmniejszy się, co przełoży się zarówno na ograniczenie wydatków konsumpcyjnych, jak i topnienie posiadanych oszczędności.
– Spowolnienie gospodarcze oznacza mniejsze szanse na podwyżki. Siła nabywcza konsumentów przez większość roku będzie maleć. Przewidujemy, że wzrost płac przekroczy poziom inflacji dopiero pod koniec 2023 r. – piszą eksperci w "Miesięczniku makroekonomicznym".
W 2022 r. wynagrodzenia rosły w stosunkowo wysokim tempie, rekordowe pensje są jednak nieco zafałszowane przez niektóre branże. Problemem jest także inflacja. W grudniu 2022 r. wyniosła 16,6% w ujęciu rocznym, natomiast wynagrodzenia w przedsiębiorstwach zatrudniających przynajmniej 10 osób wzrosły o 10,3%, trudniejsza sytuacja jest w mikrofirmach i sferze budżetowej. W efekcie Polacy zamiast podwyżek odczuwali realne obniżki pensji.
Jak przewidują ekonomiści, ta sytuacja nie zmieni się również w tym roku. – W 2023 r. skala podwyżek będzie ograniczona, a wzrost wynagrodzeń przez większą część roku będzie niższy od inflacji – twierdzą. Prognozują, że średni wzrost płac w ciągu najbliższych 12 miesięcy sięgnie 10,2%.
Eksperci zauważają również, że według konsumentów bardzo pogorszyła się w ostatnich miesiącach ich sytuacja majątkowa, a budżety domowe przestały się spinać. – W gospodarce wciąż utrzymują się pesymistyczne nastroje wśród konsumentów, o czym świadczy wskaźnik bieżącej ufności konsumenckiej GUS, który w styczniu br. wyniósł -38,1 pkt. (spadek o 8,9 pkt. względem stycznia 2022 r.) – informuje PIE.
Czytaj także: Przeciętna pensja w Polsce po raz pierwszy z "siódemką" z przodu
fot. unsplash.com
oprac. /kp/