
Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu wyniosło 8769,08 zł, co oznacza wzrost o 7,1% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Dane obejmują firmy zatrudniające powyżej dziewięciu osób. Jednocześnie zatrudnienie w tym sektorze spadło o 0,8% rok do roku i o 0,2% w ujęciu miesięcznym.
Ekonomiści zwracają uwagę, że tempo wzrostu płac było niższe od oczekiwań. Analitycy mBanku podkreślają, że to drugi miesiąc z rzędu, gdy dynamika płac rośnie wolniej, niż wskazywał konsensus rynkowy. – W efekcie impet wzrostu płac w horyzoncie roku obniżył się do najniższego poziomu od początku 2021 r. – oceniają. Z kolei ekonomiści PKO BP wskazali, że nominalny wzrost wynagrodzeń był najniższy od lutego 2021 r., a realny wzrost płac – choć słabszy niż wcześniej – utrzymał się na solidnym poziomie, nieco powyżej 4%.
Eksperci podkreślają, że mimo słabnącej dynamiki nominalnych płac niska inflacja sprawia, że siła nabywcza gospodarstw domowych nadal się poprawia. – Realne wynagrodzenia rosną solidnie, o ponad 4% rok do roku, co oznacza dalszą poprawę siły nabywczej gospodarstw domowych. W efekcie mimo słabszego tempa nominalnego wzrostu perspektywy dla konsumpcji w drugiej połowie roku pozostają korzystne – ocenił Adam Gwiżdż z Portu.
Również główny ekonomista Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka zaznaczył, że średnie wynagrodzenie nadal rośnie szybciej niż inflacja, co oznacza realny wzrost dochodów gospodarstw domowych. – Statystycznie i średnio każdej pracującej osobie zostało 4% więcej pieniędzy w portfelu niż przed rokiem. Nasza wydajność nie rośnie na tyle szybko, aby uzasadniała tak wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń w gospodarce. Przedsiębiorcy w badaniach ankietowych wskazują na wstrzemięźliwość w zatrudnianiu nowych pracowników, co może być jedną z przyczyn utrzymywania się nadal relatywnie wysokiej dynamiki wzrostu płac. Firmy nie zatrudniają lub nawet często wygaszają umowy terminowe, co jest rozwiązaniem ograniczającym koszty pracy – ocenił ekspert.
Jego zdaniem schemat ten powoli się wyczerpuje, a coraz większa skłonność Polaków do oszczędzania może być sygnałem, że dynamika wynagrodzeń wkrótce osłabnie. – W tym roku nadal jednak będzie ona oscylowała w granicach 7-8%. Przyszły rok to zapewne stopniowe zejście do poziomu zbliżonego do 6% – dodał ekonomista Lewiatana.
Mariusz Zielonka zwrócił też uwagę na sytuację na rynku pracy. – To już blisko dwa lata, kiedy obserwujemy ujemną dynamikę zmiany zatrudnienia w ujęciu rocznym. Można to oczywiście częściowo tłumaczyć zmianami demograficznymi – mniejszą liczbą osób w wieku produkcyjnym. Jednak tak długi czas, kiedy zatrudnienie spada świadczy o tym, że rynek pracy jest w fazie co najmniej zastoju i stopniowego schładzani – podkreślił.
fot. pixabay.com
oprac. /kp/