Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w październiku wzrosły rok do roku o 5%, a w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,3% – wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. Przyczyną jest m.in. przywrócenie VAT-u na żywność w ramach likwidacji tarcz antyinflacyjnych, co w kolejnych miesiącach przekładało się na wzrost cen. Od lipca doszło do tego częściowe odmrożenie cen energii.
Eksperci spodziewają się, że inflacja w październiku będzie zbliżona do 5%. – Z jednej strony dalej odczuwamy skutki podwyżki rachunków za energię – ceny nośników energii rosną w tempie przekraczającym 10% i to z nami zostanie przez najbliższe miesiące. Także wysoka jest inflacja bazowa, czyli ceny produktów przemysłowych oraz usług. Tu szczególnie dużą rolę odgrywają usługi, których ceny rosną w tempie prawie 7%. To tempo jest o tyle stabilne, że dalej mamy jednak duży wzrost wynagrodzeń. To napędza koszty pracy, to powoduje inflację w usługach – tłumaczy dr Jakub Rybacki, kierownik Zespołu Makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
Jak prognozuje ekspert, w listopadzie i grudniu inflacja będzie spadać, a na koniec roku będzie wynosiła 4,5%. Następnie zaliczy wzrost związany z kolejnymi podwyżkami rachunków za energię.
W porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej inflacja tzw. zharmonizowana w Polsce znów jest wysoka. Jeszcze w czerwcu nasz kraj był pod tym względem na 10. miejscu, w lipcu przesunął się na czwarte, a w sierpniu i wrześniu znalazł się na podium ze wskaźnikiem dwukrotnie wyższym niż średnia dla 27 krajów. We wrześniu inflacja w UE wyniosła średnio 2,1%, a w strefie euro – 1,7%. – W strefie euro inflacja w tym momencie oscyluje blisko celu Europejskiego Banku Centralnego, czyli 2%. Niemniej należy zwrócić uwagę, że jest to okupione kosztem bardzo głębokiego spowolnienia gospodarczego. Gospodarka w Niemczech w zasadzie znajduje się w stagnacji, w recesji i to sprawia, że popyt spada i ceny produktów maleją. Natomiast w przypadku szybciej rosnących krajów, na przykład Hiszpanii, to inflacja jest wyższa, ale te poziomy są ok. 3%, więc różnica jest jednak diametralnie mniejsza – wyjaśnia dr Jakub Rybacki.
Wstępne dane wskazują na wzrost PKB w UE w trzecim kwartale o 0,9% rok do roku. Hiszpania zanotowała wzrost o 3,4%, podczas gdy największa gospodarka – Niemcy – odnotowała spadek o 0,2%. Może to zachęcić Europejski Bank Centralny do kontynuowania łagodnej polityki monetarnej poprzez kolejne obniżki stóp procentowych. Już w tym roku dokonał cięć trzy razy, a coraz głośniej słychać głosy, że na kolejnym posiedzeniu może dojść do obniżki nawet o 50 punktów bazowych. W takiej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej może znaleźć się pod presją, aby dostosować swoją politykę monetarną do zmieniającego się otoczenia. – Rada Polityki Pieniężnej komunikuje chęć do wstrzymywania się z obniżkami stóp procentowych do momentu, kiedy zobaczymy trwały spadek inflacji. Najbliższe miesiące raczej upłyną pod znakiem stabilizacji stóp procentowych, natomiast dyskusje o obniżkach pojawią się od początku przyszłego roku – przypomina dr Jakub Rybacki.
Przewodniczący RPP prof. Adam Glapiński, który wcześniej nie dopuszczał możliwości obniżki przed 2026 r., zmienił narrację i decyzje uzależnia od marcowej projekcji inflacji. – Jeżeli stopy będą w Polsce wyższe niż w głównych gospodarkach, niż w strefie euro, to jednak zobaczymy umocnienie złotego, które niekoniecznie musi być korzystne dla gospodarki. Co do samej decyzji w Polsce dotyczącej obniżki, prawdopodobnie dojdzie do niej raczej w połowie roku niż na początku marca, choć wszystko zależy od tego, jak będzie się rozwijała sytuacja globalnie. Na pewno głównym punktem zapalnym jest stan globalnej koniunktury. To, jak szybko będzie rosnąć PKB w Polsce, też będzie trochę implikowało to, jak długo będziemy mieli podwyższoną inflację – podsumowuje ekspert.
fot. freepik.com
oprac. /kp/