• +48 502 21 31 22

Podwyższanie płac jest czynnikiem proinflacyjnym

Najbardziej na wzroście płac ucierpią branże dotknięte niedoborem kadr, takie jak przemysł, budownictwo czy transport.

Podwyższanie płac jest czynnikiem proinflacyjnym

Płaca minimalna od 2015 r. wzrosła w Polsce więcej niż dwukrotnie. W tym roku nastąpią kolejne dwie podwyżki – w sumie prawie o 20%. Przekłada się to na presję płacową na innych stanowiskach oraz inflację ze względu na wzrost kosztów w przedsiębiorstwach.

Od 1 stycznia najniższa pensja wynosi 4242 zł, a od 1 lipca wzrośnie do 4300 zł brutto. W 2015 r. najniższa krajowa wynosiła 1750 zł. Ekonomiści wskazują, że tak dynamiczny wzrost płacy minimalnej przekłada się na wzrost cen, z którym mieliśmy do czynienia w ostatnich czterech latach. Inflacja w Polsce już przed pandemią przebiła górną dopuszczalną granicę celu inflacyjnego, czyli 3,5%. Dodatkowo na wzrost cen nałożyło się kilka innych czynników, takich jak lockdowny i gigantyczne luzowanie ilościowe, wojna w Ukrainie, ale też czynniki lokalne.

– Podwyżki płacy minimalnej w nieznacznym stopniu wpływają na ogólny wzrost płac z tego powodu, że tylko ok. 10% pracowników w Polsce zarabia płacę minimalną. Szacujemy, że globalna podwyżka płac będzie odrobinę większa od przewidywań inflacji, czyli około 8%. Natomiast podwyższanie płac jest czynnikiem proinflacyjnym, ponieważ koszty personalne w każdym przedsiębiorstwie to jest bardzo znaczący punkt w rachunku wyników, w związku z tym przedsiębiorcy będą musieli przełożyć te koszty na ceny swoich towarów i usług i ma to oczywisty wpływ na wzrost inflacji. Presja płacowa maleje wraz ze wzrostem wynagrodzenia, czyli wraz ze stanowiskiem danego pracownika. Oczywiście ona występuje, ale w mniejszym stopniu, ponieważ potrzeby pracownika są tutaj bardziej zabezpieczone – tłumaczy Wojciech Ratajczyk, prezes zarządu Trenkwalder Polska. Zdaniem eksperta prawdopodobnie największa presja płacowa będzie w tych branżach, które dzisiaj mają największe niedobory kadr. Są to przemysł, przetwórstwo przemysłowe, handel, budownictwo i transport.

Jak wynika z badania Randstad, 51% firm zamierza rekompensować wzrost płacy minimalnej przez podniesienie cen oferowanych produktów i usług. Inne sposoby na szukanie oszczędności to rezygnacja z nowych rekrutacji, inwestycji czy wstrzymanie podwyżek dla lepiej zarabiających. – Pytanie, gdzie jest wytrzymałość rynku, jeśli chodzi o ceny, i gdzie jest granica, kiedy rynek przestanie akceptować cenę danego wyrobu lub globalnie przestanie akceptować ceny, a więc spadnie popyt, co doprowadzi do stagnacji lub regresu. Mam nadzieję, że to nas nie czeka, nie ma tego w żadnych prognozach ekonomicznych, ale to jest zawsze gra ekonomiczna pomiędzy podwyższaniem kosztów, ceny i granicą bólu rynku – analizuje ekspert.

Ekonomiści PKO BP spodziewają się, że w 2024 r. inflacja wyniesie średnio 4%, z kolei eksperci ING BŚ oceniają, że będzie to ok. 5,5%. – Biorąc pod uwagę przewidywany poziom inflacji, większość firm antycypuje to w swoich budżetach na rok 2024 i zakłada globalne podwyżki na poziomie 7–8%, nawet do 10% dla pracowników, którzy zarabiają powyżej płacy minimalnej, tak aby zrekompensować inflację. Im wyższy poziom stanowiska, im wyższy poziom wynagrodzenia, tym ważniejsze są kultura pracy w firmie, kultura organizacyjna, employer branding, bardzo modne dzisiaj słowo, ale dość ważne, dlatego że pracownicy, zwłaszcza młodzi, wybierają firmy, gdzie po prostu dobrze im się pracuje. Dlatego jest to dzisiaj dość znaczący czynnik, oprócz czynnika płacowego, aby utrzymać pracowników – tłumaczy Wojciech Ratajczyk.

fot. pixabay.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka