W styczniu codzienne zakupy w sklepach były średnio o 20% droższe niż w tym samym okresie rok temu. Największe podwyżki dotknęły nabiał i chemię gospodarczą, z kolei wśród kategorii, które najmniej zdrożały, są m.in. ryby, artykuły dla dzieci i środki higieny osobistej. Takie wnioski płyną z analizy blisko 69 tys. cen detalicznych pochodzących z 37 tys. sklepów z całej Polski.
Jak wynika z najnowszego raportu pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych” autorstwa UCE Research i Wyższych Szkół Bankowych, na 17 monitorowanych kategorii wszystkie podrożały dwucyfrowo – od 10,8% do 27,9%. Najwyższy wzrost odnotował nabiał. Najbardziej zdrożały jaja i mleko – odpowiednio o 41,3% i 29,8% rok do roku. – Najwyższy skok cen nabiału wynika z rosnących kosztów produkcji. Są one spowodowane wzrostem kosztów zużycia energii i ciepła oraz podwyżką wynagrodzeń. Dodatkowo wytwórcy notują spadek opłacalności produkcji i sprzedaży towarów z tej kategorii z uwagi na drożejące pasze i spadek cen mleka na świecie. Ponadto muszą mierzyć się z drogą transformacją produkcji, aby spełniać nowe warunki unijnej polityki rolnej. W dostosowaniu się do europejskich standardów brakuje im wsparcia naszego rządu. Mniejsza ilość towaru wyprodukowanego na rynek krajowy oznacza wzrost cen dla konsumentów – wyjaśnia dr Edyta Wojtyla z WSB w Poznaniu.
Na drugim miejscu w rankingu drożyzny znalazła się chemia gospodarcza ze wzrostem o 27,5%. W tej grupie produktów najbardziej podrożały ręczniki papierowe – o 58,8%. Mocną podwyżkę odnotował też papier toaletowy – o 47,1%. – Motorem napędowym podwyżek w tej kategorii wciąż są wysokie koszty produkcji oraz ceny surowców i odczynników chemicznych. Jednych i drugich brakuje w związku z destabilizacją rynku. Doszło do niej z powodu przestojów produkcyjnych związanych z pandemią. Sytuację dodatkowo pogorszył wybuch wojny w Ukrainie. Skutki tego wciąż są odczuwalne w branży – tłumaczy ekspertka z WSB.
Na trzecim miejscu są produkty sypkie z podwyżką o 25,3%. Wśród nich największy wzrost zaliczyła kasza jęczmienna – o 38,7%. W czołówce widać też płatki kukurydziane i mąkę – odpowiednio 34,3% i 30,4%. – Wzrost cen zbóż i nawozów oraz wzmożony popyt w okresie przedświątecznym to były te czynniki, które najmocniej wpłynęły na wynik tej kategorii w styczniu. W mojej ocenie pod koniec tego roku wysokość cen produktów sypkich będzie zależna głównie od tego, ile producenci będą płacili za nawozy oraz gaz. Oczywiście kluczowe znaczenie będą też miały tegoroczne zbiory, zarówno w Polsce, jak i w ogarniętej wojną Ukrainie, będącej jednym z największych na świecie producentów zbóż – zapowiada dr Włodzimierz Zasadzki z WSB w Szczecinie.
Kolejne jest pieczywo ze wzrostem o 24,4%. Według ekspertów ta kategoria drożeje głównie ze względu na wzrost cen zbóż oraz energii i transportu. Dr Zasadzki przewiduje, że dalsze podwyżki osłabią działania osłonowe państwa. Pierwszą piątkę najbardziej drożejących produktów zamykają warzywa z podwyżką o 23,1%. Ziemniaki zdrożały o 33,1%, a marchew poszła w górę o 30,1%. – Cała kategoria warzyw zdrożała głównie ze względu na rosnące koszty produkcji. Wpłynęły na to zwłaszcza coraz wyższe opłaty za energię, a także drożejące zboża i nawozy. Ponadto rolnicy uzyskują zdecydowanie niższe ceny, co również obniża opłacalność produkcji warzyw, w szczególności ziemniaków. Te czynniki spowodowały, że w zeszłym roku zebrano ich o ok. 15% mniej – informuje ekspert z WSB w Szczecinie.
Z kolei wśród kategorii, które najmniej zdrożały w styczniu, są m.in. ryby – 10,8%, artykuły dla dzieci, w tym niemowląt – 13,8% i środki higieny osobistej – 15,7%. W ocenie autorów badania ceny na te produkty osiągnęły maksymalny pułap względem możliwości zakupowych Polaków. Producenci zastosowali tańsze zamienniki, a sprzedawcy poszukali nowych, atrakcyjniejszych pod względem ceny dostawców. Finalnie konsumenci zaczęli wybierać tańsze substytuty – czyli nastąpiła naturalna samoregulacja rynku w tej kwestii.
fot. freepik.com
oprac. /kp/