• +48 502 21 31 22

Polska w G20? Przeszkodą słabe tempo wzrostu PKB

Średnia wartość nakładów inwestycyjnych w PKB krajów unijnych utrzymuje się na średnim stabilnym poziomie ok. 22%. W Polsce jednak jest to 17–18%, co daje trzecie miejsca od końca.

Polska w G20? Przeszkodą słabe tempo wzrostu PKB

Pod względem nominalnego produktu krajowego brutto wyrażonego w dolarach Polska znajduje się ok. 20. miejsca na świecie. Zdaniem ekonomistów może wskoczyć na stałe do pierwszej dwudziestki największych gospodarek świata, jednak do tego niezbędne są inwestycje. – Powinniśmy pomyśleć już nie tyle o bieżących problemach gospodarczych, ale o długofalowych wyzwaniach. Przede wszystkim musimy zwiększyć skalę i jakość inwestycji, żeby one były związane z innowacyjnością, bo na innowacjach można bardzo dużo zarobić. To oczywiście nie jest łatwe, wiele rządów na świecie nie poradziło sobie z takimi wyzwaniami, ale to prędzej czy później nas czeka – podkreśla dr hab. Krzysztof Piech, profesor Uczelni Łazarskiego, autor raportu „Bilans Otwarcia 2023”.

Ekspert ocenia, że potrzeba co najmniej dekady, żeby Polska weszła do grona G20 – przy założeniu, że uda się osiągnąć trwały wzrost i przekroczyć 1% udziału w światowym PKB. Złą informacją jest dość słabe tempo wzrostu PKB w ostatnich dwóch latach i zapowiadane na 2024 r. oraz niski poziom inwestycji. – Przyjęta przez cały okres transformacji strategia dla naszego kraju polegała na tym, że inwestycje mają być ściągane w dużej mierze z zagranicy. To jest dość zrozumiałe, bo polska baza kapitałowa była dość niska, ale jeśli chcemy być krajem, który odważnie patrzy w przyszłość, powinniśmy generować własne inwestycje, które będą nasz wzrost gospodarczy napędzały – ocenia dr hab. Krzysztof Piech.

Od 2021 r. średnia wartość nakładów inwestycyjnych w PKB krajów unijnych utrzymuje się na średnim stabilnym poziomie ok. 22%. W Polsce jednak jest to 17–18%, co daje trzecie miejsca od końca – za Bułgarią i Grecją. Zdaniem ekonomisty przyczyną niskich inwestycji w dużej mierze jest to, że Polska ma mało oszczędności. – Owszem, byliśmy w stanie ściągać inwestycje z zagranicy, ale sami jako gospodarka generowaliśmy ich za mało. Musimy pomyśleć o tym, jak zwiększyć skalę oszczędzania w naszej gospodarce, a to można zrobić dzięki mechanizmom ekonomicznym. Mieliśmy przez ostatnie lata niskie stopy procentowe. W ujęciu realnym one były ujemne, jedne z najniższych na świecie, to oczywiście nie zachęcało do oszczędzania. Pod względem oszczędności jesteśmy od kilkunastu lat na jednym z ostatnich miejsc w Europie, stopa oszczędności w Polsce jest jedną z najniższych w Europie od wielu, wielu lat i to trzeba zmienić – tłumaczy autor raportu „Bilans Otwarcia 2023”.

W raporcie podkreślono kluczową rolę oszczędności i inwestycji, szczególnie w obszarze innowacyjności i w procesie konwergencji, czyli dążeniu do wyrównania poziomu rozwoju gospodarczego pomiędzy krajami. Tu jednak istotny jest tzw. europejski paradoks innowacyjności – im wyższe wydatki publiczne na innowacyjność w danym regionie, tym mocniej innowacyjność w nim spada. Stąd konieczność pobudzenia inwestycji prywatnych. Do tego potrzebne są jednak krajowe oszczędności. Ekonomista podkreśla, że zachęcić do oszczędzania można przez reformy podatkowe, edukację finansową i tworzenie atrakcyjnych instrumentów oszczędnościowych. – Najważniejsze i najpilniejsze rzeczy, które nowy rząd musi wprowadzić, to przede wszystkim sprawdzenie, co się dzieje tak naprawdę w finansach publicznych, bo duża część tych finansów została przeniesiona poza budżet, poza kontrolę parlamentarną. To koniecznie trzeba zmienić. Pewne rzeczy raportujemy do Eurostatu, aczkolwiek wtedy nie mamy szczegółowego obrazu. A więc konsolidacja finansów publicznych i transparencja. Oprócz tego zaplanowanie, co będzie w kolejnych latach, po jednych i drugich wyborach, i nadanie działaniom długofalowej perspektywy wzrostu gospodarczego, czego na razie z przyczyn politycznych nie widzimy – podsumowuje dr hab. Krzysztof Piech.

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka