
W pierwszej połowie 2025 r. do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej wpłynęło 99,8 tys. wniosków o zamknięcie jednoosobowej działalności gospodarczej. To tylko o 0,1% więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego.
Zdaniem doradcy restrukturyzacyjnego mec. Adriana Parola świadczy to o tym, że zahamowaniu uległo pogorszenie warunków prowadzenia biznesu. – To jest jedna strona medalu. Druga pokazuje, że przedsiębiorcy nie zauważają jakiejś diametralnej poprawy sytuacji, ułatwień, zmniejszenia kosztów działalności czy szansy na zwiększenie marży. Nie można więc powiedzieć, że jest bardzo dobrze, niemniej zahamowany został trend polegający na zwiększaniu negatywnych nastrojów u osób mających swoją działalność. Negatywne nastroje prowadzą do zwiększenia liczby wniosków o zamknięcie, a tak się nie dzieje – komentuje ekspert.
Z kolei Sebastian Sajnóg z Polskiego Instytutu Ekonomicznego zwraca uwagę, że tak niewielka zmiana rok do roku świadczy raczej o stabilnych warunkach gospodarczych. Potwierdzają to też dane dotyczące rejestracji nowych JDG – w pierwszym półroczu 2025 r. założono ich 149,1 tys. Podobnie było rok wcześniej (99,6 tys. zamkniętych vs. 150,7 tys. otwartych). W sześciu województwach sytuacja wyglądała jednak odwrotnie – więcej firm zamknięto, niż założono. Dotyczy to śląskiego, a także kujawsko-pomorskiego, podlaskiego, pomorskiego, świętokrzyskiego i zachodniopomorskiego. Eksperci podkreślają, że przyczyn takiego zróżnicowania należy szukać w lokalnej specyfice – poziomie uprzemysłowienia, strukturze branżowej, sezonowości działalności czy dostępie do infrastruktury i instytucji wsparcia.
W woj. śląskim, jak wskazuje mec. Adrian Parol, wpływ na spadek liczby JDG mogło mieć pogorszenie sytuacji w branży motoryzacyjnej, od której zależna jest znaczna część regionalnych mikrofirm. – Gdy producenci ograniczają produkcję, mniejsze firmy usługowe i wykonawcze też tracą klientów – wyjaśnia. Czasem jednak nawet niewielkie zaburzenia gospodarcze w jednym mieście mogą przełożyć się na sytuację całego regionu. – Zmiana w województwach zachodniopomorskim, kujawsko-pomorskim, podlaskim i świętokrzyskim może wynikać z tego, że nie charakteryzują się one dużym uprzemysłowieniem. W takiej sytuacji nawet drobna kwestia dotykająca jedno miasto w regionie może mieć duży wpływ na sytuację przedsiębiorców w całym województwie – zaznacza mec. Adrian Parol.
Sebastian Sajnóg dodaje, że najbardziej narażone są sektory o niskiej marży. – Na trudniejsze warunki prowadzenia działalności przekładała się również koniunktura gospodarcza. Wciąż obserwujemy, że sytuacja w przemyśle czy budownictwie jest oceniana jako niełatwa. Jednocześnie dużo lepiej jest ostatnio w usługach – wskazuje ekspert.
Częściej przedsiębiorcy decydują się nie na zamykanie, ale na czasowe zawieszanie działalności. W pierwszej połowie roku złożono 179,4 tys. takich wniosków – to o 0,2% więcej niż rok wcześniej. Dr Sebastian Zupok z WSB – National Louis University podkreśla, że to naturalne zjawisko, często powiązane z sezonowością, sytuacją osobistą właścicieli lub strategicznymi decyzjami biznesowymi. – To świadczy raczej o utrzymującym się trendzie niż o kryzysie. Zawieszenie działalności bywa dziś często wykorzystywane jako elastyczne narzędzie – zarówno w przypadku sezonowości, np. w gastronomii sezonowej i usługach turystycznych, jak i w sytuacjach stricte życiowych właścicieli, np. w przypadku urlopu macierzyńskiego czy choroby. Często jest to forma „poczekalni”, a nie zapowiedź definitywnego końca działalności – tłumaczy.
– Sama liczba zawieszeń nie jest zaskoczeniem. Jest nawet nieznacznie większa niż przed rokiem. To zjawisko powtarzalne oraz w dużej mierze sezonowe. Dla wielu przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność zawieszenie to forma czasowego wycofania się bez zamykania firmy. Kluczowy jest jednak nie sam fakt zawieszenia, ale jego długość i przyczyny – podkreśla Sebastian Sajnóg.
fot. freepik.com
oprac. /kp/