
W ubiegłym roku lekarze w całej Polsce wystawili prawie 9,5 tys. zaświadczeń lekarskich oznaczonych kodem C, czyli z tytułu niezdolności do pracy spowodowanej nadużyciem alkoholu. To o 44,9% więcej niż w 2023 r. Z kolei liczba dni absencji chorobowej z tego powodu wyniosła 99,6 tys., czyli o 50,4% więcej niż rok wcześniej. Najczęściej dotyczyło to osób w wieku 40-44 lat (1,8 tys.), a także mężczyzn (7,4 tys.). Janusz Sierosławski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie ocenia, że liczby te nie są tak dramatyczne, jak może się wydawać, ponieważ w Polsce pracuje ponad 17 mln osób. – Nawet jeśli wzrost procentowy jest duży, to w dalszym ciągu odnosimy się do niewielkich liczb. Należy też mieć na względzie to, że wzrost może być wynikiem tego, że zaświadczenia lekarskie wynikające z nadużywania alkoholu to rozwiązanie stosunkowo nowe, które wpisuje się w nurt redukcji szkód. Pracownik obsługujący maszyny czy prowadzący pojazdy, który pojawiłby się w pracy po spożyciu, mógłby spowodować bardzo poważne zagrożenie dla mienia pracodawcy i innych osób. Dobrze więc, że coraz więcej osób w takiej sytuacji ma szansę na „bezbolesne” opuszczenie pracy – podkreśla ekspert.
Dr hab. Damian Czarnecki, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, prodziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum w Bydgoszczy oraz pielęgniarz w Oddziale Leczenia Uzależnień Kliniki Psychiatrii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy, wskazuje, że ustalenie przyczyny wzrostu liczby takich zaświadczeń jest trudne, bo wpływa na to wiele czynników. – Roczne statystyki zmieniają się. Przykładowo w okresie pandemii nastąpił spadek wystawionych zwolnień z kodem C, na co mogła mieć wpływ praca zdalna. Do tego mogło być mniej okazji do nadużywa alkoholu. Można domniemywać, że obecny wzrost liczby tego typu zaświadczeń, przynajmniej częściowo, jest związany z zaostrzeniem prawa w zakresie kar za prowadzenie pojazdu po użyciu alkoholu – analizuje.
Najczęściej zaświadczenia wystawiano na okres 1-5 dni (31,9%), 11-20 dni (29,5%) i 6-10 dni (27,8%). Rzadziej lekarze orzekali o dłuższej niezdolności do pracy, wystawiając zwolnienia na 21-30 dni (7,8%), 31-33 dni (1,3%) lub 34 dni i więcej (1,7%). Dr hab. Damian Czarnecki wyjaśnia, że typowe objawy po odstawieniu alkoholu, nawet niepowikłany zespół abstynencyjny, zwykle ustępują w ciągu kilku dni. Jednak w niektórych przypadkach objawy mogą się przedłużać lub nasilać, prowadząc do powikłanego zespołu abstynencyjnego. Wtedy konieczna jest specjalistyczna pomoc, na przykład detoksykacja, która trwa od 10 do 15 dni. Stacjonarne leczenie uzależnienia od alkoholu trwa natomiast ponad osiem tygodni. – Dodatkowo należy zaznaczyć, że nieobecność w pracy ponad 30 dni wymaga ponownego badania lekarskiego w medycynie pracy. Natomiast zwolnienie z kodem C związane jest nie tylko z niezdolnością do pracy wynikającą z nadużycia alkoholu, ale również może wiązać się z powikłaniami zdrowotnymi somatycznymi i psychicznymi – dodaje.
Natomiast radca prawny Szymon Witkowski, główny legislator i pełnomocnik zarządu ds. dialogu społecznego Pracodawców RP, podkreśla, że absencja chorobowa pracownika to nie tylko problem organizacyjny, ale i finansowy dla pracodawcy. Do 33. dnia zwolnienia w roku to pracodawca, a nie ZUS, ponosi koszt wynagrodzenia chorobowego, a do tego dochodzi potrzeba znalezienia zastępstwa. – Pracodawcy mogą nieprzychylnie patrzeć na pracownika, który jest nieobecny z powodu nadużywania alkoholu. Jednocześnie istnieje zakaz dyskryminacji pracownika ze względu na stan zdrowia, więc jeśli nadużywanie alkoholu nie wpływa bezpośrednio na życie zawodowe danej osoby, to pracodawca nie powinien wyciągać negatywnych konsekwencji z choroby pracownika – zwraca uwagę ekspert.
fot. freepik.com
oprac. /kp/