Pierwsze kraje otrzymały pieniądze z KPO przeznaczone na odbudowę gospodarek po lockdownach w sierpniu 2021 r. Polska wciąż jeszcze nie złożyła nawet wniosku o ich wypłatę – ma to nastąpić po rozstrzygnięciu przez Trybunał Konstytucyjny zgodności z prawem nowelizacji o Sądzie Najwyższym. Zdaniem przedsiębiorców powoduje to narastanie dystansu między konkurencyjnością firm z Polski i z krajów korzystających ze środków na odbudowę.
– Polski przedsiębiorca zawsze był bardzo kreatywny, miał gen przetrwania zakodowany w swoim DNA, natomiast nie można wykorzystywać go do granic jego możliwości, a to się w Polsce dzieje od wielu lat – uważa dr Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego. – Wystarczy wspomnieć Polski Ład, który postawił polskie firmy w bardzo ciężkiej sytuacji, przedtem była pandemia, potem przyszła wojna w Ukrainie. Remedium na tę złą sytuację miały być środki z KPO. Pozbawieni ich polscy przedsiębiorcy mimo swojej niezwykłej żywotności, woli przetrwania i kreatywności tracą dystans do swoich konkurentów z zagranicy i to nie tylko do tych zachodnich, ale nawet do czeskich, słowackich czy z krajów bałtyckich, z którymi z powodzeniem do tej pory konkurowali. Nie da się brać udziału w wyścigu, kiedy konkurencja dostaje doping, a my biegniemy ostatkiem sił – podkreśla ekspert. – To są też ogromne straty dla nas jako obywateli, bo nie możemy korzystać z tych środków. Traci też cała gospodarka, bo nie jest przestawiana na tory modernizacyjne. Pamiętajmy, że my się do tego dokładamy, czyli my wspólnie zaciągnęliśmy dług jako członek Unii Europejskiej na te środki, które pobierają wszystkie kraje, więc de facto finansujemy rozwój innych, nawet tych najbogatszych krajów unijnych, sami z tego nie korzystając – dodaje dr Bernatowicz.
Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym utknęła w Trybunale Konstytucyjnym. Pytany o możliwy realny termin złożenia wniosku przez Polskę, minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział, że w optymistycznym scenariuszu TK może rozstrzygnąć sprawę na przełomie maja i czerwca. Jeśli rozstrzygnięcie będzie korzystne, to rząd mógłby złożyć wniosek w czerwcu, a pierwsze pieniądze spłynęłyby do Polski pod koniec wakacji. – Jako przewodniczący Rady Dialogu Społecznego na każdym posiedzeniu plenarnym zadaję pytanie, co ze środkami z KPO dla polskich firm. Odpowiedzi zawsze są w zasadzie takie same, że te środki będą, ale nie wiemy kiedy – mówi dr Łukasz Bernatowicz. – Wierzymy, że one będą, bo trudno przyjąć do wiadomości, że miałoby ich definitywnie nie być, natomiast każdy kwartał, każdy miesiąc, każdy tydzień zwłoki odbija się bardzo negatywnie na naszej gospodarce i kondycji naszych firm, te środki powinny pracować już od dawna. Te środki sam premier zapowiadał jako ogromny impuls modernizacyjny naszej gospodarki i one są po prostu potrzebne – podkreśla ekspert.
Przedsiębiorcy oczekują również od rządu poskromienia inflacji i transferów socjalnych, choć zdają sobie sprawę z problematyczności tego drugiego postulatu w roku wyborczym. Kolejnym problemem, z którym muszą się borykać, jest brak pracowników. – Kurczący się rynek pracy i zwiększająca się pula emerytów i rencistów są bardzo złym sygnałem dla gospodarki. PKB w Polsce jest bliskie zera w tej chwili, ciężko prognozować, kiedy wrócimy na ścieżkę szybkiego rozwoju, ale od czego my się chcemy odbić, kiedy nie mamy rąk do pracy? Częściowo ten deficyt był zaspokajany ze strony Ukrainy czy Białorusi, teraz jest to z oczywistych przyczyn bardzo utrudnione. Należy otworzyć polski rynek pracy szerzej dla pracowników z Azji. Pracodawcy sprowadzają tych pracowników, jednak biurokracja z tym związana jest szalenie krępująca i dzieje się to bardzo powoli. Trzeba wprowadzić programy, które zachęcą ludzi do posiadania dzieci. Programy, które były wcześniej wprowadzone i zdały swój egzamin, w tej chwili są niewystarczające, co pokazuje dramatycznie mała liczba narodzin. Inaczej po prostu kiedyś zbankrutujemy – uważa dr Łukasz Bernatowicz.
fot. freepik.com
oprac. /kp/