• +48 502 21 31 22

Spowolnienie gospodarcze może uderzyć w kilka branż

Obecnie przedsiębiorcy raczej decydują się na utrzymanie zatrudnienia, gdyż w momencie odbicia gospodarki będą mieć problem z rekrutacją, m.in. ze względu na pogarszającą się demografię.

Spowolnienie gospodarcze może uderzyć w kilka branż

– W przyszłym roku wzrośnie bezrobocie, ale nie radykalnie – ocenia Paweł Śliwowski, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Są jednak branże, w których zmniejszenie zatrudnienia jest bardzo prawdopodobne, a inflacja nadal będzie przewyższać wzrost wynagrodzeń.

Według zastępcy dyrektora PIE do tej pory z żadnych danych makroekonomicznych nie wynika, że w przyszłym roku Polskę czeka załamanie na rynku pracy. W grudniu większość firm nadal zamierza utrzymać poziom zatrudnienia, jednak odsetek przedsiębiorstw, które zamierzają zwalniać pracowników, zwiększył się w porównaniu z listopadem o 2-3 pkt proc. i wynosi ok. 14-15%.

– Ostanie dane GUS wskazują, że mamy bezrobocie na poziomie ok. 3%, co daje nam drugie miejsce od końca w Unii Europejskiej. Przed nami są tylko Czechy – podkreśla ekonomista. Średnia stopa bezrobocia w UE jest dwa razy wyższa i wynosi 6%. Zdaniem wiceszefa PIE nie ma sygnałów o recesji, chociaż polska gospodarka według prognoz Komisji Europejskiej ma spowolnić do ok. 0,7%.

Spowolnienie gospodarcze może uderzyć w kilka branż. Chodzi o sektory, w których ceny energii mają największy udział w kosztach produkcji, takie jak motoryzacja, branża chemiczna czy przetwórstwo surowców. Według Pawła Śliwowskiego malejąca liczba udzielanych kredytów mieszkaniowych zapowiada również spowolnienie w branżach budowlanej, meblarskiej, wykończenia wnętrz. Dodaje, że korekta zatrudnienia możliwa jest również w sektorze spożywczym, co związane jest z wysokimi kosztami energii, mniejszą dostępnością pasz wynikającą m.in. z wojny w Ukrainie, a także osłabieniem koniunktury w konsumpcji indywidualnej. Tutaj radykalnych zwolnień nie będzie, ale spodziewana jest korekta zatrudnienia.

Zdaniem eksperta w przyszłym roku możliwe jest przedłużenie się spadku wzrostu wynagrodzeń. W ostatnich miesiącach wynagrodzenia rosną wolniej od inflacji – mimo że Polacy średnio zarabiają więcej, to nominalnie dochody są niższe. Ze względu na spowolnienie gospodarcze ekonomista spodziewa się, że pracodawcy korektą wynagrodzeń będą starali się adaptować do trudnych warunków rynkowych.

Paweł Śliwowski ocenia także, że inflacja w 2023 r. wyniesie średniorocznie ok. 12-13%. – Przełomu spodziewamy się pod koniec pierwszego kwartału. To oznacza, że wynagrodzenia realnie będą rosły wolniej niż ceny – uważa.

Odbicia gospodarczego i powrotu na ścieżkę wzrostu powyżej 2-3% spodziewa się dopiero w 2024 r. Obecnie przedsiębiorcy raczej decydują się na utrzymanie zatrudnienia, gdyż w momencie odbicia gospodarki będą mieć problem z rekrutacją, m.in. ze względu na pogarszającą się demografię. W tej chwili na rynek pracy wchodzi mniej osób, niż z niego wychodzi, dlatego ważni będą pracownicy z zagranicy, którzy mają wypełnić powstałą lukę. Na 16 mln osób zarejestrowanych w ZUS ponad milion to obcokrajowcy. Zdaniem ekonomisty emigracja ta wpływała na zwiększony popyt konsumencki, być może też dokłada się do inflacji, ale nie w sposób znaczący. Jak zaznacza, emigranci mają znaczący udział w rozwoju gospodarczym Polski. – Gdyby z polskiego rynku zniknął nagle co dziesiąty pracownik, to mielibyśmy bardzo istotny problem – podkreśla.

fot. unsplash.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka