• +48 502 21 31 22

Polska wciąż na początku drogi do elektryfikacji transportu

Podstawowym czynnikiem, którego wciąż obawia się duża część potencjalnych nabywców elektryków, jest ich wysoka cena.

Polska wciąż na początku drogi do elektryfikacji transportu

Na koniec września w Polsce zarejestrowanych było prawie 45,2 tys. w pełni elektrycznych samochodów osobowych, a liczba samochodów dostawczych i ciężarowych z napędem elektrycznym wynosiła nieco ponad 5,2 tys. – wynika z „Licznika elektromobilności” uruchomionego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych i Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. W sumie po polskich drogach jeździ prawie 50,4 tys. całkowicie elektrycznych samochodów osobowych i użytkowych. W pierwszych trzech kwartałach ich liczba zwiększyła się o 16,97 tys. sztuk, czyli o 57% więcej niż w analogicznym okresie 2022 r. Przyrost liczby nowych elektryków na poziomie 60–70% rok do roku jest obserwowany już od miesięcy, jednak pod względem liczby i popularności elektryków Polska wciąż odbiega od bardziej rozwiniętych rynków zachodnioeuropejskich.

– Pomiędzy krajami UE jest bardzo duże zróżnicowanie. Najbardziej zaawansowane są państwa Europy Północnej i Północno-Zachodniej, takie jak Holandia, Belgia, Niemcy i kraje nordyckie, gdzie udział samochodów elektrycznych w nowych rejestracjach waha się między 20% a 40%. Natomiast Polska jest w tym momencie na czwartym czy piątym miejscu od końca w UE, razem z takimi państwami jak Słowacja, Czechy czy Chorwacja i u nas to jest ok. 3% nowych samochodów na rynku – wskazuje Rafał Bajczuk, analityk w zakresie polityki energetyczno-klimatycznej w Instytucie Reform.

Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów w sierpniu średnio co piąty nowy samochód sprzedawany w UE był w pełni elektryczny, a w pierwszych ośmiu miesiącach tego roku na unijnym rynku sprzedano w sumie blisko 1 mln elektryków. Pojazdy elektryczne miały we wrześniu 14,8% udział w europejskim rynku samochodowym i były trzecim najpopularniejszym wyborem wśród nabywców nowych samochodów – po benzynowych i hybrydowych, a przed dieslami. – Najbardziej zaawansowanym państwem w Europejskim Obszarze Gospodarczym jest jednak Norwegia, gdzie aż 90% nowych samochodów, które wchodzą na rynek, to są pojazdy bateryjne. Norwegowie planują w 2025 r. całkowicie zakończyć sprzedaż nowych samochodów spalinowych w ich kraju, a w 2040 r. wszystkie samochody, które poruszają się po drogach norweskich, będą elektryczne – podkreśla ekspert.

Jak dodaje, pod względem liczby rejestracji nowych pojazdów Polska pozostaje w tyle nie tylko za Norwegią czy Niemcami, ale też za innymi tzw. nowymi krajami UE, które mają bardziej proaktywne polityki w zakresie rozwoju elektromobilności. – Dla przykładu państwa bałtyckie czy Rumunia są o wiele bardziej zaawansowane niż my pod względem rozwoju tego rynku. Wynika to m.in. z faktu, że w Polsce zakup i użytkowanie nowych samochodów spalinowych wciąż jest tani, związane z tym podatki są bardzo niskie w porównaniu z innymi krajami UE. Jeśli nowy rząd chciałby odwrócić ten trend i spowodować, żeby nabywcy zaczęli kupować elektryki, to musi wprowadzić instrumenty podatkowe. Trzeba by obniżyć opodatkowanie nowych samochodów elektrycznych, a z drugiej strony niestety podwyższyć opodatkowanie samochodów spalinowych – tłumaczy Rafał Bajczuk.

Z „Barometru Nowej Mobilności” wynika, że 42,4% polskich kierowców realnie rozważa zakup samochodu z napędem elektrycznym w ciągu nadchodzących trzech lat. Podstawowym czynnikiem, którego wciąż obawia się duża część potencjalnych nabywców elektryków, jest jednak ich wysoka cena. – Z czasem na rynku będąsię też jednak pojawiać te tanie, bardziej ekonomiczne i dostępne modele samochodów elektrycznych. To nastąpi w ciągu kolejnych około pięciu lat, ponieważ w tym okresie rozliczeniowym prawo europejskie narzuca producentom widełki, aby o 25–30% zwiększyć udział samochodów elektrycznych w sprzedaży. I wtedy na rynku zaczną się pojawiać tańsze pojazdy, tak więc musimy na to poczekać – wyjaśnia ekspert. Kolejną z barier utrudniających rozwój elektromobilności w Polsce pozostaje brak infrastruktury ładowania. Według danych PSPA i PZPM na koniec września w Polsce funkcjonowało 3068 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych, które oferowały 6159 punktów, z czego 1/3 stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym, a 67% – wolne ładowarki prądu przemiennego o mocy mniejszej lub równej 22 kW. – W Polsce jesteśmy w tym momencie na samym początku drogi do elektryfikacji naszego sektora transportu. Wydaje się, że największym wyzwaniem będzie właśnie budowa sieci i infrastruktury ładowania samochodów elektrycznych. Potrzebujemy zarówno wolnych ładowarek, co jest problemem przede wszystkim w starym budownictwie i dla kierowców, którzy nie mają dostępu do własnych miejsc garażowych, jak i szybkich ładowarek potrzebnych przy podróżach na długie dystanse, ale też np. dla samochodów ciężarowych i dostawczych, które również będą w nadchodzących latach elektryfikowane – wyjaśnia Rafał Bajczuk.

fot. pexels.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka