• +48 502 21 31 22

Ponad 60% firm w Polsce zmaga się z opóźnieniami w płatnościach

Najczęściej wskazywany przez badanych przedział 5-20 tys. zł, choć na pierwszy rzut oka nie wydaje się wysoki, ma krytyczne znaczenie dla małych firm.

Ponad 60% firm w Polsce zmaga się z opóźnieniami w płatnościach

Ponad 60% polskich przedsiębiorstw borykało się w pierwszej połowie roku z problemem nieuregulowanych lub opóźnionych płatności od kontrahentów. Najczęściej zaległości oscylowały w przedziale 5-20 tys. zł, co zdaniem ekspertów choć na pierwszy rzut oka wydaje się uspokajające, ma krytyczne znaczenie dla małych firm, a także może maskować poważniejszą skalę zjawiska.

Badanie UCE Research „Zaległości i opóźnienia w płatnościach wśród firm”, w którym wzięło udział ponad pół tysiąca liderów biznesu, w tym właścicieli i kadry zarządzającej wyższego szczebla, ujawniło, że problem opóźnień w płatnościach dotknął ponad 60% firm. Jednocześnie 28,3% respondentów zadeklarowało brak jakichkolwiek zaległości. Najczęściej wskazywanym przedziałem kwotowym średniej wartości zaległości było 5-20 tys. zł (12,7%). Dalej w zestawieniu znalazły się kwoty poniżej 5 tys. zł (11,7%) oraz w granicach 20-40 tys. zł (11,5%). Najmniej wskazań odnotowano dla najwyższych przedziałów, co jednak, jak ostrzegają eksperci, nie powinno prowadzić do bagatelizowania problemu.

Andrzej Zabielski, dyrektor generalny Ogólnopolskiej Federacji Małych i Średnich Przedsiębiorców, wskazuje na ostrożność, z jaką należy podchodzić do deklaracji o braku opóźnień. – W praktyce wielu najmniejszych przedsiębiorców nie ujawnia problemów z płynnością, nawet w badaniach anonimowych, obawiając się naruszenia wizerunku firmy lub potencjalnych negatywnych konsekwencji w relacjach z kontrahentami, bankami czy instytucjami publicznymi. Z kolei grupa ponad 11% respondentów, która nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, może wskazywać na brak bieżącej kontroli nad finansami, co często wynika z ograniczonych zasobów kadrowych i braku dostępu do wyspecjalizowanego wsparcia – tłumaczy ekspert.

Podobne stanowisko zajmują inni eksperci. Adrian Parol, doradca restrukturyzacyjny i radca prawny, oraz Łukasz Goszczyński z kancelarii GKPG, sugerują, że ukrywanie prawdy wynika z postrzegania problemów z płynnością jako dowodu słabości, a często w grę wchodzi po prostu wstyd. Andrzej Zabielski dodaje, że problem zatorów płatniczych jest często akceptowany jako element codziennej praktyki rynkowej. – Przedsiębiorcy próbują radzić sobie z nim nieformalnie, co pokazuje, jak bardzo potrzebne są systemowe rozwiązania oraz uproszczone procedury dochodzenia należności, skierowane w szczególności do firm z sektora MŚP. Wiele z nich świadczy usługi lub dostarcza towary dużym kontrahentom, od których zależy znaczna część ich obrotów. W takich relacjach asymetria sił powoduje, że przedsiębiorcy często obawiają się egzekwowania terminowych płatności, by nie ryzykować utraty kontraktu. W efekcie tolerują opóźnienia, co czyni ich szczególnie podatnymi na skutki zatorów płatniczych – wyjaśnia ekspert z OFMiŚP.

Przedział zaległości o wartości 5-20 tys. zł, najczęściej wskazywany przez badanych, choć na pierwszy rzut oka nie wydaje się wysoki, ma krytyczne znaczenie dla małych firm. Andrzej Zabielski ostrzega, że dla przedsiębiorstw z sektora MŚP, a zwłaszcza mikroprzedsiębiorstw, taka kwota może odpowiadać miesięcznym wynagrodzeniom, składkom ZUS czy kosztom zakupu materiałów. – W takiej sytuacji luka płatnicza uruchamia często efekt tzw. domina – przedsiębiorca, który nie otrzymał należności, sam opóźnia płatności wobec swoich dostawców i kontrahentów, pogłębiając problem w całym łańcuchu dostaw – podkreśla. Ponadto Łukasz Goszczyński ocenia, że grupa respondentów wskazujących na 5-20 tys. zł raczej nie jest przypadkowa – łączy ją specyfika działalności i struktura finansowa. – Tego typu firmy mają ograniczone zasoby. Brakuje im rozbudowanych narzędzi kontroli należności i jednocześnie wykazują dużą wrażliwość na nawet umiarkowane kwoty opóźnionych płatności – zaznacza.

Eksperci zgodnie apelują o szybką i stanowczą reakcję przedsiębiorców, podkreślając jednocześnie potrzebę systemowych rozwiązań i uproszczonych procedur dochodzenia należności, zwłaszcza dla sektora MŚP. Andrzej Zabielski ostrzega przed sięganiem po prywatne środki, które jest krótkoterminowe i obarczone wysokim ryzykiem, a także wskazuje na wykluczenie znacznej części MŚP z dostępu do nowoczesnych instrumentów finansowych, takich jak faktoring czy linie kredytowe.

Z kolei Adrian Parol podkreśla, że opóźnienia wynikają najczęściej z problemów finansowych kontrahentów, ale także ze strategii zarządzania gotówką, gdzie firmy traktują wierzycieli jako nieoprocentowane źródło finansowania. – Najbardziej wrażliwe są średnie firmy oraz startupy, które mimo ograniczonych zasobów i braku rozbudowanych procedur windykacyjnych podejmują ryzyko liberalnych warunków płatności. Z kolei najwyższe zaległości, przekraczające 60 tys. zł, choć występują rzadziej, często stanowią bezpośrednie zagrożenie dla stabilności finansowej i mogą szybko prowadzić do utraty płynności, a w konsekwencji do upadłości – podsumowuje.

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka