• +48 502 21 31 22

Jakość życia w gminie. Co jest największycm problemem?

Zdaniem ekspertów jednostki samorządu terytorialnego często muszą godzić interesy mieszkańców i przemysłu, które z jednej strony są zgodne, ale z drugiej mogą działać na niekorzyść społeczności lokalnej.

Jakość życia w gminie. Co jest największycm problemem?

Raport „Gmina dobra do życia” opracowany przez prof. Przemysława Śleszyńskiego z Instytutu Geografii i Zagospodarowania Przestrzennego Polskiej Akademii Nauk wyszczególnia 63 wskaźniki, które pokazują jakość życia we wszystkich 2477 gminach w Polsce. Zbadano m.in. dostępność zieleni, walory estetyczne krajobrazu oraz zanieczyszczenie środowiska. – Jakość życia jest bardzo pojemnym zagadnieniem. To całokształt różnego rodzaju uwarunkowań: gdzieś musimy mieszkać, pracować uczyć się, wypoczywać. Novum raportu jest to, że udało się zaimplementować szereg nowych wskaźników ważnych z punktu widzenia tego, jak żyjemy, poruszamy się, odpoczywamy. Takim wskaźnikiem jest na przykład dostęp do zieleni – wyjaśnił autor raportu podczas debaty „Jakość życia w gminie. Pożądane kierunki zmian”.

Hanna Marliere, prezes Green Management Group, zauważyła, że to na samorządzie lokalnym spoczywa kształtowanie ładu przestrzennego i systemu komunalnego. – Coraz większą wagę przykładamy do tego, by w najbliższym naszym otoczeniu był teren zielony, by ład przestrzenny panował codziennie wszędzie. Samorząd jest tą jednostką, która w sposób bezpośredni i autonomiczny kształtuje ład przestrzenny na swoim terenie. Rozpoczyna się to od działań planistycznych – wskazała. Dodała, że ważne jest tworzenie stałych i przewidywalnych warunków rozwoju. Istotne są też plany logistyczne i dynamika nadążania za przepisami prawa, bo w tym obszarze samorządy nadal mają ogromną autonomię i często jej nie wykorzystują.

Mariusz Marszał, doradca ds. legislacyjnych i programowych Związku Gmin Wiejskich RP, zauważył, że jednostki samorządu terytorialnego mogą kształtować plany zagospodarowania przestrzennego, ale nie do końca tak, jak by chciały. Często muszą godzić interesy mieszkańców i przemysłu, które z jednej strony są zgodne, ale z drugiej mogą działać na niekorzyść społeczności lokalnej. – Staramy się stwarzać warunki dla rozwoju przemysłu na obszarach wiejskich i w różnych kategoriach samorządów, natomiast na to są potrzebne pieniądze i stabilność w dochodach, której obecnie nie ma. Więc władztwo planistyczne w tej chwili jest, ale w bardzo ograniczonym zakresie – podkreślił.

Zdaniem Hanny Marliere ważnym czynnikiem jest ciągłość, stałość i kierunkowość prowadzonych inwestycji, czemu szkodzi np. nieprzestrzeganie przez samorządy terminów wydawania decyzji administracyjnych. – Nie można szukać pretekstów do tego, by nie wydawać decyzji administracyjnych w przewidzianym do tego czasie. Inwestycje powinny być realizowane w perspektywie półtora roku od ich zaplanowania, zaś później trzeba je przemodelować, bo rozwija się dynamicznie technologia – zaznaczyła. Prezes Green Management Group jako barierę rozwoju inwestycji wskazała kadencyjność władz samorządowych. – W tym czteroletnim okresie, który jest definiowany wyborami, pierwsze pół roku poświęcamy na przeorganizowanie się, zaś ostatnie pół roku to czas na organizowanie się albo do kolejnych wyborów, albo do przekazania władzy komuś innemu, więc de facto zostają trzy lata. W momencie, gdy bierzemy pod uwagę rozwój społeczno-gospodarczy jako rozwój w czasie, to zdecydowanie za mało – stwierdziła Hanna Marliere.

Krytycznie kadencyjność władz samorządowych ocenił też Mariusz Marszał. Jego zdaniem ograniczenie pełnienia funkcji burmistrza czy prezydenta miasta do dwóch kadencji jest ograniczeniem demokracji. Jego zdaniem to mieszkańcy decydują, kogo chcą widzieć jako swojego reprezentanta. Nie zgodził się natomiast z wypowiedzią prezes Marliere, że to samorządy przeciągają procedury. – Decyzje środowiskowe są wydawane na podstawie pewnych uzgodnień i nawet jeżeli są pewne poślizgi, to nie sądzę, by leżały one bezpośrednio po stronie włodarza danej gminy, bo każdy wójt czy rada gminy, na terenie której realizowane jest przedsięwzięcie, czerpie z tego tytułu dochody. Zależy nam na tym, by te przedsiębiorstwa funkcjonowały – wyjaśnił. – Żeby poprawiać jakość życia, należałoby doprowadzić do sytuacji, kiedy dochody jednostek samorządu terytorialnego będą stabilne. Aby inwestycje, które są planowane dla poprawy jakości życia mieszkańców, mogły być chociaż częściowo pokrywane ze środków własnych, a nie tylko opierane na subwencjach i dotacjach – podsumował Mariusz Marszał.

Czytaj także: Zieleń w centrach polskich miast. Jakie są największe problemy?

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka