Jan Surga to śmiałek, który na skonstruowanym przez siebie rowerze odbył kilka samotnych wypraw rowerowych po Europie. Tematem spotkania były właśnie te osiągnięcia raciborzanina, uwiecznione na zdjęciach i krótkich, robionych w drodze, zdjęciach. Aby w 58 dni przejechać na kolarzówce przeszło 9 tys. km, trzeba być nie lada siłaczem i pasjonatem! Ale w trakcie prelekcji, która spontanicznie przerodziła się w ożywioną dyskusję, okazało się, że nie mniej ważna od siły i sprawności jest motywacja, wyznaczenie sobie celu. To ono pozwala przetrwać kryzysy, które pojawiają się w czasie wyprawy takiego samotnika. Takim celem może być ukochana góra idola naszego rowerzysty, Marco Pantaniego (Mont Ventoux), matecznik Ojca Pio, Monte Sant'Angelo albo Santiago de Compostela, miejsce grobu św. Jakuba. Z raciborskim rowerzystą odwiedziliśmy Austrię, Szwajcarię , Francję, Hiszpanię, Portugalię oraz Włochy.
Bardzo licznie przybyli goście, dzięki świetnemu przekazowi Jana Surgi, mogli wczuć się w wysiłek człowieka, który przez dwa miesiące jedzie z prędkością ok. 30 km/godz., dzień w dzień pokonując nawet po 250 km! W kącie sali wystawowej stał czerwony rower, przyjaciel Jana, który otworzył przed sportowcem zakątki, niekiedy trudno dostępne nawet z pomocą czterech kółek.
Tych, którzy nie mogli być w RCI informujemy, że następne spotkanie z raciborzaninem, cyklistą - bohaterem odbędzie się 7 kwietnia o godz. 17.00 w GCK Nędza (ul. Strażacka 2).
Jan Surga to śmiałek, który na skonstruowanym przez siebie rowerze odbył kilka samotnych wypraw rowerowych po Europie. Tematem spotkania były właśnie te osiągnięcia raciborzanina, uwiecznione na zdjęciach i krótkich, robionych w drodze, zdjęciach. Aby w 58 dni przejechać na kolarzówce przeszło 9 tys. km, trzeba być nie lada siłaczem i pasjonatem! Ale w trakcie prelekcji, która spontanicznie przerodziła się w ożywioną dyskusję, okazało się, że nie mniej ważna od siły i sprawności jest motywacja, wyznaczenie sobie celu. To ono pozwala przetrwać kryzysy, które pojawiają się w czasie wyprawy takiego samotnika. Takim celem może być ukochana góra idola naszego rowerzysty, Marco Pantaniego (Mont Ventoux), matecznik Ojca Pio, Monte Sant'Angelo albo Santiago de Compostela, miejsce grobu św. Jakuba. Z raciborskim rowerzystą odwiedziliśmy Austrię, Szwajcarię , Francję, Hiszpanię, Portugalię oraz Włochy.
Bardzo licznie przybyli goście, dzięki świetnemu przekazowi Jana Surgi, mogli wczuć się w wysiłek człowieka, który przez dwa miesiące jedzie z prędkością ok. 30 km/godz., dzień w dzień pokonując nawet po 250 km! W kącie sali wystawowej stał czerwony rower, przyjaciel Jana, który otworzył przed sportowcem zakątki, niekiedy trudno dostępne nawet z pomocą czterech kółek.
Tych, którzy nie mogli być w RCI informujemy, że następne spotkanie z raciborzaninem, cyklistą - bohaterem odbędzie się 7 kwietnia o godz. 17.00 w GCK Nędza (ul. Strażacka 2).