• +48 502 21 31 22

Jeśli chcemy schłodzić miasta, musimy wprowadzić do nich więcej zieleni

– Dla poprawienia jakości życia człowieka trzeba jak najwięcej powierzchni uwolnić. Gleba powinna być odkryta i zielona, gdzie tylko się da. To schłodzi miasto i obniży koszty – podkreśla dr hab. Stanisław Czachorowski.

Jeśli chcemy schłodzić miasta, musimy wprowadzić do nich więcej zieleni

Co roku latem w całej Polsce odbywa się publiczna dyskusja na temat częstotliwości koszenia miejskich trawników. – Kosić rzadziej – to najprostsza odpowiedź na pytanie, czy miejskie trawniki powinno się kosić, czy też nie. Za koszeniem przemawiają nieobiektywne względy estetyczne, za niekoszeniem – wszystko inne – podkreśla dr hab. Stanisław Czachorowski, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, pracownik Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska.

Przede wszystkim chodzi o zmianę sposobu myślenia o zieleni miejskiej i metodach gospodarowania nią. – Krótko przycięte trawniki to kwestia mody. Przyszła do nas tak, jak moda na określone ubrania, samochody czy diety. Niestety ta moda jest szkodliwa i nie przystaje do realiów. Dyskusja rzeczywiście toczy się coraz intensywniej, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, ale – niestety – argumenty merytoryczne bardzo słabo się w niej przebijają – wskazuje profesor.

Trawniki krótko przystrzyżone są bardzo kosztowne w utrzymaniu. Nie chodzi tylko o koszt związany z zatrudnieniem kosiarzy, ale również koszty nawadniania, nawożenia i energii. – Nie jest więc to w żaden sposób opłacalne, ale „zaspokaja ludzką potrzebę sprawstwa” – ocenia ekspert. – Kiedy między pasami ruchu na ulicy trawa wyrośnie samoistnie i nie kosi się jej, razi nas to, uważamy, że coś zostało zaniedbane. Dodatkowo mówimy, że zasłania widoczność itp. Jednak kiedy dokładnie w tym samym miejscu celowo posadzi się wysokie trawy ozdobne czy nawet krzewy, akceptujemy je, bo był to zabieg zamierzony, podyktowany przez człowieka. Argument widoczności w ogóle wówczas nie istnieje – tłumaczy prof. Czachorowski.

Zmiany klimatu z roku na rok są coraz bardziej widoczne, a większość rynków w Polsce została przemieniona w betonowe place. – Betonowe, nieprzepuszczalne powierzchnie w miastach powodują coraz więcej problemów. Susze i upały odczuwamy coraz dotkliwiej. Powoli wszyscy zaczynają widzieć to, o czym od lat mówiliśmy. Jeśli chcemy schłodzić miasta, musimy na powrót wprowadzić do nich więcej zieleni – podkreśla dr hab. Stanisław Czachorowski. Jak tłumaczy, zieleń zapobiega przegrzewaniu na różne sposoby: odbija promienie słoneczne, zwiększa powierzchnię parowania poprzez transpirację czy ewaporację. – Dla poprawienia jakości życia człowieka trzeba więc jak najwięcej powierzchni uwolnić. Gleba powinna być odkryta i zielona, gdzie tylko się da. To schłodzi miasto i obniży koszty – wyjaśnia.

Podczas suszy trawniki, które są rzadziej koszone i w których jest większa różnorodność roślin, dużo lepiej sobie radzą – choć trawa usycha, to odbijają inne gatunki, np. krwawniki, rośliny baldachowe czy motylkowe. Po drugie uboga w zieleń i odkrytą glebę powierzchnia jest nieprzepuszczalna i każdy intensywny deszcz może powodować podtopienia. Miejskie systemy kanalizacji nie są w stanie odprowadzać całej wody, stąd coraz częstsze informacje o zalaniach ulic, budynków i pojazdów. – Im więcej byłoby powierzchni przepuszczalnej, tym więcej wody mogłoby wsiąkać w glebę i tym mniejszy byłby problem podtopień – tłumaczy. Dodatkowo przy niekoszonych trawnikach odkłada się w glebie więcej detrytusu, czyli martwej materii organicznej, który działa jak gąbka.

Jak często więc miasta powinny kosić trawę? Zdaniem prof. Czachorowskiego powinno się to robić raz, maksymalnie dwa razy do roku. Poza tym trzeba pozwolić rosnąć różnym roślinom, nie tylko kilku wybranym gatunkom traw.

– Straty to: pogorszenie jakości życia, a nawet zagrożenie dla zdrowia i życia z uwagi na upały, koszty bezpośrednie związane z utrzymaniem trawników i koszty pośrednie, np. wynikające z ocieplenia klimatu wydatki na klimatyzację, wysokie zużycie wody i energii, których będzie nam z czasem brakować, podtopienia, zubożenie zasobów wodnych, zagrożenie dla bioróżnorodności. Zyski: przy wysokiej trawie trudniej zbiera się odchody po psach i to chyba wszystko. Jednak warto rozważyć, co jest ważniejsze: łatwość sprzątania po pupilach czy bardziej komfortowe, zdrowsze i dłuższe życie dla mieszkańców – wymienia dr hab. Stanisław Czachorowski.

Czytaj także: Miejskie łąki to korzyści zdrowotne i estetyczne

fot. UM Racibórz
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka