Europosłowie Koalicji Obywatelskiej wzywają do rewizji zakazu stosowania silników spalinowych po 2035 r., argumentując, że obecne regulacje negatywnie wpływają na konkurencyjność europejskiego przemysłu motoryzacyjnego, szczególnie w konfrontacji z Chinami. – Perspektywa zatrzymania produkcji samochodów spalinowych w 2035 r. jest kompletnie nierealna, jest sprzeczna z oczekiwaniem obywateli, ale także zabiłaby europejski przemysł motoryzacyjny, bo nie mamy alternatywnej produkcji, ale samochodami chcemy jeździć – tłumaczy Andrzej Halicki, poseł do Parlamentu Europejskiego z Platformy Obywatelskiej.
8 października z inicjatywy polskiej delegacji w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji w europejskim sektorze motoryzacyjnym. W ocenie KO narastający kryzys zagraża 14 mln miejsc pracy w Europie, w tym prawie 200 tys. w Polsce składających się na 8% krajowego PKB. – Poprzedni układ rządów, ale także Komisja Europejska, narzuciły bardzo ostry harmonogram wprowadzania różnego rodzaju ograniczeń, a docelowo rynek aut elektrycznych miał zdominować europejską motoryzację. Dzieje się dokładnie odwrotnie: liczba produkowanych aut elektrycznych spada, dostępność również jest ograniczona, bo nie mamy sieci ładowania, to wymaga ogromnych nakładów i nic nie wskazuje na to, żeby w jakikolwiek sposób, nawet minimalny, te cele wyeliminowania z rynku aut spalinowych mogły być zrealizowane. Żądamy rewizji. Jako polska delegacja wnieśliśmy o debatę w tej sprawie, ale także chcemy dokumentów, które w ślad za analizą i faktycznymi danymi będziemy podejmować tutaj w Parlamencie, by zrewidować ten cały kalendarz, a w zasadzie zawiesić jego wykonanie – podkreśla Andrzej Halicki.
Europosłanka Marta Wcisło zaznacza, że kluczowe jest to, czego oczekują obywatele – a oczekują aut funkcjonalnych, tanich, z odpowiednią infrastrukturą, czy to ze stacjami paliw, czy to z ładowarkami do doładowań. – W Polsce nie mamy infrastruktury, która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom, tych miejsc do ładowania pojazdów elektrycznych, w tym szybkich ładowarek, jest niezwykle mało, co też ma swoje przełożenie na atrakcyjność oferty i popyt. Dodatkowym argumentem jest cena elektryków, które są zbyt drogie, Polaków w większości nie stać na auta elektryczne – wyjaśnia. Również jej zdaniem konkurencja Chin jest w dużej mierze zagrożeniem dla rynku europejskiego. – Europa dzisiaj postawiła w dużej mierze na rozwiązania proekologiczne, na dochodzenie do celów energetycznych, a to wszystko powoduje obniżenie konkurencyjności. Niezwykle ważna jest ekologia, jestem absolutnie za, natomiast produkty europejskie muszą dzisiaj konkurować z produktami spoza Unii Europejskiej, gdzie nie ma takich obwarowań – dodaje Marta Wcisło.
Zdaniem europosłów Zielony Ład musi zostać uzupełniony o Ład Przemysłowy, bo już dziś sektor odczuwa negatywne skutki zapowiadanych zmian. – Wyhamowuje możliwość sprzedaży silników, które są stosowane do samochodów z napędem benzynowym czy diesel. Skutkuje to też wyprowadzaniem niektórych podmiotów z Polski czy szukaniem tańszej siły roboczej i posadowieniem fabryk gdzieś poza Europą. Nie na tym powinna polegać ochrona europejskich przedsiębiorców i miejsc pracy, stąd uważamy, że pewne przepisy, dyrektywy, które zostały przyjęte, należy otworzyć i jeszcze raz nad nimi pracować – ocenia Elżbieta Łukacijewska, posłanka do PE. Według europosłów PO sektor motoryzacyjny w Europie wciąż ma potencjał, by być kluczowym motorem napędzającym wzrost gospodarczy UE. Przedsiębiorstwa z tej branży apelują o odpowiedzialne działania ze strony instytucji unijnych oraz o przedłużenie okresu przejściowego na dostosowanie się do nowych regulacji. – U wielu europosłów, którzy jeszcze w tamtej kadencji mówili, żeby szybko, jak najwięcej ograniczać, dzisiaj nastąpiła refleksja i próba otwarcia pewnych, wydawałoby się, już zamkniętych propozycji, aby wydłużyć czas i być może zmienić, spłycić wprowadzane normy, na przykład 50% redukcji emisji CO2 dla nowych samochodów i lekkich pojazdów. To komunikują firmy i cieszę się, że następuje zrozumienie, otrzeźwienie, że to wszystko jest ważne, potrzebne, ale powinno też chronić Europę, europejskiego podatnika, europejskie miejsca pracy – podkreśla europosłanka.
fot. freepik.com
oprac. /kp/