Prawie 67% dorosłych Polaków odczuwa syndromy najczęściej kojarzone z depresją. Sytuacja jest nieco lepsza niż rok wcześniej, ale nadal zła, co wpływa również na gospodarkę. Minimalne straty wywołane przez depresję zdaniem ekspertów wynoszą w Polsce co najmniej 2,8 mld zł.
Obecnie blisko 67% dorosłych rodaków ma przynajmniej jeden z dziesięciu objawów najczęściej kojarzonych z depresją – wynika z raportu platformy ePsycholodzy.pl. W ubiegłym roku odsetek ten wynosił 73%. – Depresja staje się zjawiskiem powszechnym. Według Światowej Organizacji Zdrowia, ok. 280 milionów ludzi na całym świecie cierpi na nią, w tym 5% dorosłych i 5,7% osób powyżej 60. roku życia. Jednak wiele osób odczuwających takie objawy nie otrzymuje pomocy, więc rzeczywista liczba osób żyjących z depresją może być wyższa – mówi Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.
Dane ZUS-u pokazują, że w 2023 r. o 7,85% wzrosła liczba dni absencji z powodu epizodów depresyjnych i zaburzeń nawracających tego typu. W powiązaniu ze zwiększeniem kosztów pracy oznacza to, że straty dla gospodarki wyniosły 2,8 mld zł. Daje to wzrost o 27,7% w porównaniu z 2022 r. i o 44% w stosunku do 2021 r. – Należy jednak w tym miejscu podkreślić, że jest to bazowe wyliczenie. Powyższa kwota została obliczona jako wartość pracy wraz z narzutami. Do analizy zastosowano 80% kosztów wynagrodzenia. Nie wzięto pod uwagę kosztów leczenia, zastąpienia pracowników, procesów rekrutacyjnych oraz utraconych korzyści, związanych z odejściem klientów, a także innych parametrów – dodaje ekspert.
Z raportu wynika, że 60% osób z depresją nie szuka profesjonalnego wsparcia, częściowo z powodu piętna depresji. WHO uważa także, że ponad 75% osób żyjących w krajach o niskich lub średnich dochodach nigdy nie leczy depresji z powodu różnego rodzaju barier. W Polsce na tę chorobę cierpią przynajmniej 4 mln osób. Według danych NFZ w 2022 r. refundowane leki przeciwdepresyjne wykupiono dla 1,6 mln Polaków powyżej 7. roku życia. Było to o 69,6% więcej niż w 2013 r. W okresie od stycznia do czerwca 2023 r. było to już 1,3 mln. – W ubiegłym roku wskazywano na wzrastającą inflację jako na czynnik ryzyka pogorszenia nastroju. Zmiany polityczne dają nadzieję na poprawę sytuacji głównie finansowej, inflacja obniża się, świadomość wojny toczącej się poza granicami naszego kraju również nas już nie straszy tak mocno, jak dwa lata temu. Czy gospodarka może tracić? Depresja jest chorobą wykluczającą nie tylko z życia rodzinnego, społecznego, ale również zawodowego, tj. poprzez hospitalizacje, długotrwałe zwolnienia lekarskie itd. – komentuje dr hab. Monika Talarowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego.
Dr hab. Jarosław Korpysa, prof. Uniwersytetu Szczecińskiego, zwraca uwagę na ogólny wpływ sytuacji gospodarczej na zachowania Polaków w pracy. Gdy jest ona dobra, przekłada się na wyższe wynagrodzenia, co oznacza zazwyczaj także efektywną pracę. Kiedy jednak płace nie nadążają za wzrostem cen, wpływa to na niską motywację. W efekcie obowiązki zawodowe są gorzej wykonywane, ponieważ większość zatrudnionych nie ma po prostu innego wyjścia i musi zarabiać, jednak robi to bez zaangażowania i znacznie mniej wydajnie. – Sytuacja gospodarcza to również chociażby kwestie związane z rosnącymi cenami, w ich efekcie nie płacimy równie chętnie za usługi. Konsumenci reagują dużą nerwowością na każdą podwyżkę, co przekłada się ich na nastroje i emocje. Dodatkowo wynagrodzenia nie rosną tak szybko jak ceny, więc pojawia się obawa, czy będą w stanie przeżyć do pierwszego i tak dalej. Dla zdrowia psychicznego rzeczywiście ta sytuacja ma duże znaczenie – podsumowuje ekspert.
Czytaj także: Polacy coraz częściej nie przychodzą do pracy z powodu zaburzeń psychicznych
fot. freepik.com
oprac. /kp/