W ciągu ostatnich miesięcy ceny węgla, pelletu i drewna kominkowego ustabilizowały się, jednak nadal utrzymują się na poziomie o wiele wyższym niż dwa lata temu. Mimo że jedną z najdroższych metod ogrzewania domu jest używanie "kopciucha", ciągle jest to bardzo popularne rozwiązane w Polsce. W połączeniu z dużym nagromadzeniem zapasów węgla z importu z ubiegłego roku i jego niską jakością ponownie przełoży się to na pogorszenie jakości powietrza.
Aż 87% całego węgla zużywanego w Unii Europejskiej do ogrzewania domów przypada właśnie na Polskę, która z tego powodu od lat znajduje się w czołówce najbardziej zanieczyszczonych krajów europejskich, a skażenie powietrza rakotwórczym benzo(a)pirenem jest wielokrotnie wyższe niż w innych państwach. – Ten sezon grzewczy będzie dla nas trudny, o ile pogoda się nie zlituje i nie będziemy mieli ciepłej i wietrznej zimy. Do Polski sprowadzono bardzo dużo węgla z importu, który najprawdopodobniej nie spełnia norm jakości. Jeżeli jest to węgiel nienormatywny, o dużej zawartości siarki, wilgoci czy popiołu, to jego spalanie będzie wytwarzało duże zanieczyszczenia powietrza. To najprawdopodobniej czeka nas w tym sezonie grzewczym – wskazuje Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego. – Zawieszenie norm jakości węgla obowiązuje w Polsce do końca tego roku. A obowiązuje prawdopodobnie dlatego, żeby można było sprzedać sprowadzony z importu węgiel nienormatywny. 1 stycznia 2024 r. normy jakości węgla powinny zostać odwieszone. To jest jeden z warunków otrzymania pieniędzy z Krajowego Programu Odbudowy. A te pieniądze pójdą na finansowanie ocieplenia domów i wymianę źródeł ciepła. Dlatego zakładam, że te normy zostaną odwieszone i wreszcie wrócimy do normalności – mówi Piotr Siergiej.
Nagromadzenie zapasów węgla z importu z ubiegłego roku przyczyniło się do stabilizacji cen tego surowca. Z ankiety Polskiego Alarmu Smogowego przeprowadzonej w 32 składach we wrześniu 2023 r. wynikało, że w porównaniu do kwietnia 2023 r. cena węgla orzech spadła o 7%, a cena ekogroszku – o 8%. Drewno kawałkowe staniało o 11%, z kolei ceny pelletu pozostały bez zmian. Jednak w porównaniu ze styczniem 2021 r. orzech podrożał o 103%, pellet o 85%, a drewno kominkowe o 242%.
Wraz z obniżonymi cenami paliw spadły nieco koszty ogrzewania domu. Ich obliczenie umożliwia bezpłatny kalkulator opublikowany przez Polski Alarm Smogowy. – Z naszych kalkulacji wynika, że najdroższym typem ogrzewania wciąż pozostaje ogrzewanie olejem opałowym. Z kolei najtańsza jest pompa ciepła: dla przeciętnego, czteroosobowego gospodarstwa to jest roczny koszt ok. 6–6,5 tys. zł rocznie – mówi ekspert. Roczny koszt ogrzewania domu olejem opałowym, czyli najdroższą opcją, sięga ok. 13 tys. zł w skali roku. Wysoką cenę zapłacą również ogrzewający się kopciuchem na drewno (prawie 9,6 tys. zł) oraz na węgiel (ok. 9,4 tys. zł). Tańszy okazuje się kocioł na gaz (7,8 tys. zł) czy ekoprojektowy kocioł na drewno (7,3 tys. zł). Natomiast trzy najtańsze sposoby ogrzewania to: pompa ciepła powietrzna z ogrzewaniem podłogowym (7,2 tys. zł), kocioł na węgiel klasy ekoprojekt (7,2 tys. zł) oraz gruntowa pompa ciepła z ogrzewaniem podłogowym (6,2 tys. zł). – Gdyby ktoś podejmował w tej chwili decyzję o tym, na jakie źródło ciepła wymienić tzw. kopciucha, to prawdopodobnie zdecyduje się na powietrzną pompę ciepła albo kocioł gazowy, bo w przypadku tych dwóch rozwiązań koszty są dosyć podobne. Te koszty wymiany źródła ogrzewania są różne, w zależności m.in. od powierzchni domu, typu ocieplenia i innych czynników, tutaj trudno podać jedną, precyzyjną kwotę. Orientacyjnie mówimy jednak o koszcie rzędu kilkunastu tysięcy złotych za kocioł gazowy i kilkudziesięciu tysięcy złotych za pompę ciepła – tłumaczy ekspert.
Piotr Siergiej dodaje, że pompa ciepła czy kocioł gazowy są czystym źródłem energii nie tylko w sensie jakości powietrza, ale również w sensie czystości w domu. – Jeśli mamy kocioł na węgiel, kupujemy do niego kilka ton węgla, które trzeba wrzucić, potem trzeba wyjąć popiół i to jest mitręga dla właścicieli. Zwłaszcza w przypadku osób starszych, dla których przerzucanie każdego roku kilku ton węgla i wynoszenie popiołu to jest bardzo duży wysiłek. Natomiast jeżeli mamy pompę ciepła, gdzie woda jest transferowana do grzejników, a koszty ogrzewania są nieco niższe, to dodatkową zaletą – i to podkreślają właściciele kotłów na węgiel – jest to, że nie trzeba przy niej chodzić, czyścić, wynosić popiołu i wrzucać węgla. To jest argument, o którym warto pamiętać i wziąć go pod uwagę właśnie pod kątem łatwości obsługi – podkreśla ekspert.
Czytaj także: Rybnik i Godów wśród najbardziej zanieczyszczonych miast
fot. freepik.com
oprac. /kp/