Poziom bezrobocia w Polsce w kwietniu wyniósł 5,2% wobec 5,4% w marcu. Osób bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach odnotowano 821,9 tys. wobec 846,9 tys. osób miesiąc wcześniej. Z kolei stopa bezrobocia liczona według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności w pierwszym kwartale roku zatrzymała się na 2,9%.
Zdaniem Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Konfederacji Lewiatan, rynek pracy zdaje się przeczyć temu, co pokazują inne dane z gospodarki. Zaznacza, że zmniejszenie produkcji i sprzedaży detalicznej powinno się przekładać na "choćby znikomy ruch bezrobocia w górę". – Tymczasem wydaje się, że idziemy na jego rekord, a ten, przypomnijmy, wynosił 5% w październiku 2019 r. – podkreśla.
Ekspert zwraca uwagę, że jedynym negatywnym sygnałem, jakiego można się doszukać na rynku, jest malejąca liczba ofert pracy. Zaznacza, że powiatowe urzędy pracy nie są pierwszym wyborem w zamieszczaniu ogłoszeń przez pracodawców, ale "jest to pewien sygnał, że spada popyt na pracę". – Kolejne miesiące będą kluczowe dla polskiego rynku pracy. Gdyby rzeczywiście zrealizował się scenariusz wysokiej odporności naszego rynku pracy, to nie oczekiwałbym znaczących spadków inflacji. Jednocześnie nadal dużo bardziej realistyczny pozostaje scenariusz, że pod koniec roku zobaczymy wartości bezrobocia oscylujące w granicach 6% – ocenia.
Mariusz Zielonka wskazuje też, że BAEL pokazał ponad 16,8 mln osób pracujących. – Procentowo jest to wzrost, jaki również widzimy w danych administracyjnych o zatrudnieniu – komentuje i dodaje, że że stopa bezrobocia w pierwszych trzech miesiącach 2023 r. kolejny kwartał z rzędu utrzymuje się poniżej 3%. Wyjaśnia przy tym, że różnice między bezrobociem rejestrowanym a BAEL wynikają w głównej mierze ze sposobu gromadzenia danych oraz faktu, że do urzędów pracy wciąż trafiają osoby, których wyłącznie interesuje ubezpieczenie zdrowotne.
Czytaj także: Bezrobocie w kwietniu niższe niż miesiąc wcześniej
fot. freepik.com
oprac. /kp/