W 2024 r. wejdzie w życie system podziału budynków na klasy energetyczne – takie są plany Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Zmiany nakaże znowelizowana dyrektywa o efektywności budynków, która ma zacząć obowiązywać w połowie roku. Szacuje się, że w Polsce tylko 15% najbardziej energochłonnych budynków mieszkalnych, tzw. wampirów energetycznych, odpowiada za zużycie 1/3 całkowitej ilości energii, czego wynikiem są m.in. wysokie rachunki za ogrzewanie.
Przewiduje się podział budynków na klasy od A+ do G. Resort zastrzegł jednocześnie, że nie wiadomo jeszcze, jaki będzie ostateczny kształt systemu, także w zakresie podziału na poszczególne klasy energetyczne. – Zakładana zmiana przepisów przewiduje nową metodykę wyznaczania charakterystyki energetycznej, a jest to skomplikowany pod względem liczenia proces, który musi uwzględniać wszystkie stosowane w Polsce rozwiązania architektoniczno-instalacyjne – podkreśla MRiT.
W połowie marca Parlament Europejski ma głosować nad nowelizacją dyrektywy o charakterystyce energetycznej budynków. Jednym z głównych punktów zmiany dyrektywy jest wprowadzenie minimalnych norm charakterystyki energetycznej, które staną się głównym narzędziem dla tzw. fali renowacji budynków prowadzącej do znaczących oszczędności w zużyciu energii. Przygotowana zmiana dyrektywy EPBD nakaże państwom członkowskim posiadanie klasyfikacji energetycznej budynków i unifikację w postaci klas od A do G. Kolejnym krokiem po wprowadzeniu klasyfikacji będzie zakwalifikowanie 15% najmniej efektywnych budynków do klasy G oraz zobowiązanie do ich renowacji i tym samym podniesienia klasy energetycznej budynków mieszkalnych z klasy G do F do 2030 r., a następnie do klasy E do 2033 r. – Oznacza to ogromną falę renowacji energetycznej budynków w najbliższych latach. Państwa członkowskie miałyby obowiązek wspierać przestrzeganie przepisów w tym zakresie, m.in. poprzez zapewnienie odpowiednich środków finansowych na renowacje posiadaczom budynków, w szczególności gospodarstwom domowym znajdującym się w trudnej sytuacji – zaznacza Instytut Reform.
Think thank szacuje, że w Polsce zaledwie około 15% najbardziej energochłonnych budynków mieszkalnych, czyli około 1 mln "wampirów energetycznych", odpowiada za zużycie 1/3 całkowitej ilości energii zużywanej we wszystkich polskich budynkach mieszkalnych, których jest około 6,9 mln. Jednocześnie 30% najbardziej energochłonnych budynków mieszkalnych, czyli ok. 2 mln, odpowiada za ponad połowę tego zużycia. Skutkuje to wysokimi rachunkami za ogrzewanie, co przekłada się na ubóstwo energetyczne i powszechne wykorzystywanie niskiej jakości opału, złą jakość powietrza i związane z nią koszty zdrowotne. – Koszty ogrzewania "wampira" są pięciokrotnie wyższe niż energooszczędnego budynku korzystającego z efektywnych źródeł ciepła, np. pompy ciepła – podkreślono Instytut Reform.
Organizacja rekomenduje wczesne zaplanowanie wykorzystania środków ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. Ma on zostać uruchomiony w 2026 r. i zapewni Polsce ponad 50 mld zł na walkę z ubóstwem energetycznym poprzez modernizację energochłonnych budynków. – Już teraz Polska powinna szykować ambitne programy renowacji budynków, także skierowane do osób bez zdolności kredytowej, ponieważ w 2027 r. wchodzi również system ETS2 dla budynków, czyli obciążenie paliw kopalnych używanych do ogrzewania dodatkową opłatą za emisję CO2 – podkreśliła Joanna Flisowska z Instytut Reform. – Przez pierwsze lata obowiązywania systemu limit cenowy wyniesie 45 euro za tonę CO2, płacić będą sprzedawcy tych paliw. Koszty ogrzewania "wampirów energetycznych" znacząco wzrosną – dodaje.
fot. freepik.com
oprac. /kp/