Niemiecki Instytut Roberta Kocha oszacował, jak szczepienia wpłynęły na zakażenia, hospitalizacje i zgony z powodu COVID-19. Okazuje się, że w czasie trzeciej fali koronawirusa udało się w Niemczech uniknąć 706 tys. infekcji. Ponadto szczepienia uchroniły przed hospitalizacją ponad 76 tys. osób, z czego 20 tys. trafiłoby na oddziały intensywnej terapii. Uratowały także życie ponad 38 tys. osób. W Polsce do szpitali trafiają obecnie głównie osoby młode i niezaszczepione. – Niektórzy młodzi ludzie uważają, że zawsze będą zdrowi i nie decydują się na szczepienie przeciw COVID-19. Tymczasem to osoby młode i niezaszczepione trafiają teraz do szpitali i w tej grupie są zgony – przekazał na początku sierpnia wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Mniej zaszczepionych to większe prawdopodobieństwo obostrzeń
Do 19 sierpnia w Polsce wykonano 35 621 237 szczepień, a w pełni zaszczepione są 18 309 754 osoby. Jednak równocześnie z akcją szczepień trwają działania antyszczepionkowców. Na początku sierpnia otoczyli oni szczepionkobus w Gdyni i skandowali hasła „Jesteście zabójcami” i „Jesteście dziećmi doktora Mengele”. Kilka dni później zostały podpalone mobilny punkcie szczepień i budynek powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Zamościu. Ponadto groźby zaczęli dostawać lekarze, w tym wobec często występujący publicznie prof. Krzysztof Simon, który otrzymywał "serdeczne życzenia śmierci za propagowanie szczepień ochronnych przeciw COVID-19".
– Przekroczyliśmy pewną fundamentalną granicę, gdzie działalność tych środowisk nie jest już tylko zagrożeniem dla ministra zdrowia, ale jest zagrożeniem dla polskiej państwowości – stwierdził minister zdrowia Adam Niedzielski. Jak podkreślił, można podziewać się, że do szpitali na jesień będą trafiać osoby, które nie są zaszczepione, bo na to wskazują obecne wyniki badań, ale minister dopatruje się też problemów, jaki wywołają osoby niezaszczepione dla życia społeczno-gospodarczego. – Jeżeli ten odsetek osób nie będzie na poziomie wystarczającym, to musimy liczyć się z konsekwencjami takimi, z jakimi mieliśmy do tej pory do czynienia. Czyli z obostrzeniami, blokowaniem pewnych branż – powiedział. Według niego miałoby to również tragiczny skutek dla Polski jako siły gospodarczej w Europie, bo spowodowałoby znaczne zwolnienie w powrocie do stanu sprzed wybuchu pandemii.
Szczepionki powodują autyzm?
Grupy antyszczepionkowe, wykorzystując ludzkie obawy i chaos informacyjny, rozpowszechniają wiele fałszywych i spiskowych narracji, głównie przy użyciu internetu. Szczepionki stanowią jednak obiekt dezinformacji już od wielu lat. Od dawna wśród części osób panuje przekonanie, że szczepionki mogą zwiększać prawdopodobieństwo wystąpienia autyzmu u dzieci. Tak wynikało z opublikowanego w 1998 r. w piśle naukowym "The Lancet" artykułu, jednak po latach jego autorowi, Andrewowi Wakefieldowi, udowodniono, że sfałszował wyniki badań. Pozbawiono go prawa do wykonywania zawodu lekarza, a sam artykuł w 2010 r. usunięto z pisma. W rzeczywistości więc nigdy nie wykazano związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy szczepieniami a zaburzeniami ze spektrum autyzmu.
"To nieetyczne, aby narażać innych"
Jak podkreślają lekarze, szczepionki są jednymi z najlepiej przebadanych pod względem bezpieczeństwa preparatów. Niepożądane odczyny występują rzadko i są łagodne – zdarza się ból w miejscu iniekcji, obrzęk, zaczerwienienie czy gorączka. - Oczywiście możliwe jest wystąpienie ciężkich, niepożądanych odczynów poszczepiennych, to na przykład reakcja anafilaktyczna, czyli uczulenie na któryś ze składników szczepionki, nikt tego nie jest w stanie przewidzieć. To rzeczywiście może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. Wówczas konieczne jest podanie pacjentowi adrenaliny. Ale takie reakcje zdarzają się bardzo rzadko. Powiedziałabym – ekstremalnie rzadko – tłumaczy dr hab. n. med. Aneta Nitsch-Osuch, epidemiolog i pediatra z Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak podkreśla, przeciwnicy szczepień przyczyniają się do zwiększenia zapadalności na choroby zakaźne, którym można zapobiegać, a więc do pogorszenia sytuacji epidemiologicznej. – To jest po prostu nieetyczne, aby narażać innych. Nie możemy być egoistyczni i jako społeczeństwo nastawieni na oglądanie wyłącznie czubka własnego nosa. Musimy myśleć też o innych. Szczepienia są korzystne dla nas, bo nie zachorujemy. Ale dzięki nim roztaczamy parasol ochronny również nad najsłabszymi, którzy nie mogą być zaszczepieni, bo są na przykład w trakcie leczenia onkologicznego – mówi dr Aneta Nitsch-Osuch.
Jak przekonać Polaków do szczepień?
Tylko 38% spośród niezaszczepionych Polaków deklaruje chęć skorzystania ze szczepionki – tak wynika z badań agencji Inquiry. Głównymi powodami niechęci są brak pewności, czy szczepionka jest bezpieczna, obawa przed skutkami ubocznymi oraz opinia, że szczepionka powstała zbyt szybko. Agencja zapytała też takie osoby, co mogłoby je zachęcić do skorzystania ze szczepionki. 43% z nich odpowiedziało, że nie ma takiej rzeczy. Poza tym najczęściej wskazywano na gwarancję odszkodowania w przypadku wystąpienia ciężkich działań niepożądanych (37%) czy możliwość otrzymania dokładnych informacji na temat częstości występowania działań niepożądanych (30%).
To, co nowe i nieznane, budzi obawy. Sytuacja daje więc pole do manipulacji środowisk antyszczepionkowych, które wykorzystują wiele niezrozumiałych aspektów prac nad szczepionkami i wybiórcze zdarzenia do ukazywania szczepionek jako zagrożenie. Internet to potężne narzędzie, jednak można z niego korzystać mądrze. Każdą informację można zweryfikować, a pomagają w tym takie serwisy jak demagog.org.pl, sprawdzam.afp.com czy fakehunter.pap.pl, które zajmują się tzw. fact-checkingiem, czyli sprawdzaniem faktów.
/oprac. KP/