Kobiety planujące lub będące w ciąży zmagają się z problemem ukrytej dyskryminacji na rynku pracy. Zjawisko to przejawia się w ograniczaniu ich szans na awans, trudnościach w zatrudnieniu, oferowaniu niższych wynagrodzeń czy braku równych możliwości rozwoju po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Skala problemu jest znacząca – co trzeci Polak zna przypadki dyskryminacji kobiet z powodu macierzyństwa, a co piąty ma wiedzę o zwolnieniach wynikających bezpośrednio z ciąży.
Paradoksalnie problem dyskryminacji nasila się w sytuacji, gdy współczynnik dzietności w Polsce spada, osiągając wartość znacznie niższą niż minimum zapewniające zastępowalność pokoleń. Według danych GUS w 2017 r. wynosił on 1,45, w 2024 r. 1,11, a w 2025 r. szacuje się go na poziomie 1,01 przy wymaganych 2,1. Taka tendencja może być powiązana z obawami o karierę, gdyż aż 68% młodych dorosłych (18–25 lat) deklaruje gotowość odłożenia decyzji o posiadaniu dzieci ze względu na swoje ambicje zawodowe. Elżbieta Łukacijewska z Platformy Obywatelskiej, posłanka do Parlamentu Europejskiego, zwraca uwagę, że taka sytuacja jest przykładem ukrytej przemocy ekonomicznej wobec kobiet, która zniechęca je do macierzyństwa, stawiając je w roli pracownika drugiej kategorii. – Często takie młode kobiety mają ograniczony awans, nie dostają pracy albo po powrocie z urlopu wychowawczego czy macierzyńskiego nie mają takich samych szans i możliwości jak inni – wskazuje.
Raport „Rodzicielstwo w pracy” LiveCareer.pl potwierdza te obserwacje, wskazując, że 30% badanych zna matkę małych dzieci, która doświadczyła dyskryminacji w pracy, przy czym ten odsetek wzrasta do 44% w grupie młodych dorosłych (18–25 lat). Co więcej, ponad 21% Polaków zna przypadek zwolnienia kobiety z powodu ciąży, a trend ten jest szczególnie widoczny wśród najmłodszych respondentów (37% w grupie 18–25 lat). Elżbieta Łukacijewska podkreśla, że traktowanie kobiet planujących lub rodzących dzieci jako obciążenia dla firm prowadzi do niższych wynagrodzeń i częstszych zwolnień, co w przyszłości skutkuje znacznie niższymi emeryturami. – Nie do pomyślenia jest to, że między mężczyznami a kobietami luka emerytalna wynosi prawie 30%. Dla firm jest obciążeniem to, że wyszkolony pracownik nagle idzie na wychowawcze czy macierzyńskie, ale też jak ja patrzę na kobiety, na ich aktywność, to wydajność kobiety w pracy jest często dużo wyższa niż mężczyzny, więc w krótszym okresie jest w stanie zrobić lepiej i więcej zadań – przekonuje europosłanka.
Mimo wprowadzenia unijnych regulacji mających na celu poprawę sytuacji, takich jak dyrektywa work–life balance (implementowana w Polsce w 2023 r.), sytuacja kobiet nie uległa wyraźnej poprawie. Dyrektywa ta wprowadziła m.in. urlop opiekuńczy (5 dni na opiekę nad bliskim członkiem rodziny), wydłużyła urlop rodzicielski (do 41 tygodni dla jednego dziecka, z 9 tygodniami nieprzenoszalnymi na drugiego rodzica) i nałożyła na pracodawców zakaz zatrudniania rodziców dzieci do 8 lat w godzinach nadliczbowych, w porze nocnej, w systemie przerywanego czasu pracy oraz oddelegowania ich bez ich zgody poza stałe miejsce pracy. Problem polega na tym, że w ślad za rozszerzeniem praw pracowniczych nie poszły rekompensaty czy zachęty dla pracodawców, zwłaszcza tych małych. Dla nich utrzymanie stanowiska dla pracownika, który przez wiele miesięcy nie świadczy pracy, stanowi realne obciążenie finansowe i organizacyjne. Elżbieta Łukacijewska sugeruje, że rozwiązaniem nie powinno być karanie firm, lecz stworzenie mechanizmów wsparcia, które mogłyby np. rekompensować koszty szkoleń pracownika, który następnie udaje się na urlop macierzyński, traktując narodziny dzieci jako inwestycję w przyszły system, w tym emerytalny.
Ponadto w maju 2023 r. Unia Europejska przyjęła dyrektywę w sprawie przejrzystości wynagrodzeń, która ma na celu wzmocnienie zasady równości płac za tę samą pracę lub pracę o tej samej wartości, z terminem implementacji do czerwca 2026 r. Europosłanka postuluje także wprowadzenie specjalnego statusu dla kobiet w ciąży i po macierzyńskim, który gwarantowałby im identyczną ścieżkę kariery, szanse na awanse i podwyżki jak dla mężczyzn, co stanowiłoby silną zachętę do powrotu na rynek pracy.
Szczególnie narażoną grupą są kobiety prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Jak zauważa Elżbieta Łukacijewska, zdarzają się przypadki, w których Zakład Ubezpieczeń Społecznych wstrzymuje świadczenia macierzyńskie, interpretując krótki okres prowadzenia działalności przed ciążą – zwłaszcza przy deklarowaniu maksymalnej podstawy wymiaru składek – jako fikcyjne działanie podjęte wyłącznie w celu uzyskania świadczeń. – Ja też się spotkałam z tym, że ZUS niejednej kobiecie uczynił, nie chciałabym powiedzieć, że piekło, ale duży stres, bardzo delikatnie o tym mówiąc. Kobiety, które prowadzą firmy, tworzą miejsca pracy, nie mogą być traktowane po macoszemu, mieć inne szanse, inne możliwości, gdy zachodzą w ciążę, gdy idą na urlop macierzyński, wychowawczy czy na chorobowe. Tutaj jest jeszcze wiele do zrobienia, chociaż powoli to się zmienia – podsumowuje posłanka.
fot. freepik.com
oprac. /kp/







