Rząd pracuje nad nową strategią międzyresortową, której celem jest systemowa pomoc w integracji uchodźców z Ukrainy. Jednym z pomysłów jest zachęcenie ich do przeniesienia się z dużych aglomeracji miejskich do niewielkich miast – do 25 tys. mieszkańców i na tereny wiejskie. Według danych opracowanych przez Polski Instytut Ekonomiczny w Warszawie do 12 lipca nadano numery PESEL 120 tys. obywateli Ukrainy – to najwięcej w Polsce. Na drugim miejscu znalazł się Wrocław (45 tys.), potem Kraków (32 tys.) i Poznań (31 tys.). W Warszawie i Wrocławiu uchodźcom wydano kilkanaście razy więcej numerów niż w Olsztynie i Białymstoku.
Agnieszka Ścigaj, minister w KPRM ds. integracji społecznej, podkreśla, że w małych miejscowościach jest bardzo duży deficyt pracowników w obszarach usług społecznych. To m.in. pomoc domowa osobom starszym, praca w domach pomocy społecznej czy w ośrodkach wsparcia dla osób niepełnosprawnych. Pomoc w znalezieniu zamieszkania i pracy uchodźcom z Ukrainy "pozwoli relokować z dużych miast część ludzi, którzy chcieliby się przeprowadzić za pracą i mieszkaniem".
Jak mówią eksperci, pomysł jest bardzo dobry, jednak relokacji nie da się zarządzić przymusowo ani poprzez rozwiązania administracyjne. – Potrzebne jest właściwe podejście, argumentacja oraz zrozumienie czynników wpływających na podjęcie decyzji. Czynnikiem kluczowym jest możliwość podjęcia pracy, najlepiej z zakwaterowaniem, bo pomoc rządowa dla osób użyczających swoich własnych mieszkań uchodźcom wojennym już się zakończyła. Praca daje pewność i poczucie bezpieczeństwa finansowego osobom nie chcącym zależeć od dobrej woli innych – komentuje Damian Guzman, zastępca dyrektora generalnego międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal.
Obawy Ukraińców są oparte przede wszystkim na ich dotychczasowych doświadczeniach, ponieważ w Ukrainie istnieją duże problemy ze znalezieniem pracy i jakością życia poza dużymi miastami. To z małych ukraińskich miejscowości pochodziła wcześniej większość migrantów zarobkowych, a aż 70,9% z nich jako motywację do wyjazdu wskazywało bezrobocie w miejscu zamieszkania. – Oczywiście w Polsce jest inaczej – duże przedsiębiorstwa produkcyjne, hale magazynowe, strefy ekonomiczne lokowane są poza wielkimi miastami. Poziom życia jest tam przyzwoity, a zasoby do pomocy uchodźcom większe. Tylko że Ukrainki i Ukraińcy tego nie wiedzą i chcą jechać do Warszawy, Krakowa czy Gdańska, gdzie ich zdaniem będzie łatwiej ze znalezieniem pracy i jest już duża społeczność ukraińska – mówi Damian Guzman.
Rządowa strategia zakłada, że samorządy przystosują pustostany do zamieszkania przy jednoczesnej pomocy pochodzącej ze strony instytucji rynku pracy, które powinny opracować regionalne i lokalne mapy potrzeb zatrudnienia. Samorządowcy chcą włączyć w to również przedsiębiorców, którzy mogą odegrać kluczową rolę w zapewnieniu pracy. Pomocne może być wsparcie w zapewnieniu zorganizowanej opieki nad dziećmi podczas pracy rodziców. Bardzo potrzebne są kursy języka polskiego, ponieważ jedynie 24% uchodźczyń zna ten język na poziomie co najmniej komunikatywnym.
fot. freepik.com
oprac. /kp/