Polski sektor budownictwa jest bardzo silnie uzależniony od pracowników z zagranicy. W branży tej pracuje 1,2-1,3 mln osób, a 400 do 500 tys. to pracownicy z zagranicy. 80% z nich to obywatele Ukrainy, którzy w dużej liczbie tuż po wybuchu wojny zeszli z polskich budów. Według szacunków Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa w sektorze ubyło od 90 do 100 tys. Ukraińców. Jest to poważnym problem zwłaszcza w segmencie małych i średnich przedsiębiorstw, w których udział pracowników z Ukrainy był największy. Właśnie takie firmy są zazwyczaj podwykonawcami generalnych wykonawców. Według danych GUS na niedobór pracowników jako barierę działalności wskazuje nieco ponad 40% przedsiębiorców z sektora.
GUS wskazuje, że w pierwszej połowie roku rozpoczęto budowę 119,7 tys. mieszkań, czyli o 17,2% mniej niż przed rokiem. Wśród deweloperów spadek ten wynosił nawet więcej – 18,4%. – Na szczęście zapotrzebowanie na pracowników w branży budowlanej, chociaż jest wysokie, to znajduje się na niższym poziomie, niż było to w okresach dużych kumulacji pracy w całym segmencie budownictwa, np. w 2007-2008 roku czy w latach 2018-2019. Być może to dlatego jestem przekonany, że polskie firmy bez pracowników z Ukrainy na razie sobie poradzą – ocenia dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Jak podkreśla ekspert, cały segment infrastrukturalny oczekuje na napływ nowych środków unijnych z budżetu unijnego na lata 2021-2027 czy ze środków z KPO. Jego zdaniem problem niedoboru pracowników zacznie być znacznie bardziej odczuwalny wraz z powrotem natężenia inwestycji publicznych po 2023 r. – W latach 2024, 2025, 2026 musimy się przygotowywać na kumulację robót budowlanych w sektorze budownictwa. Dzisiaj pracowników z Ukrainy jest nam bardzo trudno zastąpić. Należy zwrócić uwagę i przeanalizować, skąd pochodzą inni pracownicy zagraniczni, którzy na polskich budowach od kilku lat pracują w pocie czoła. To przede wszystkim pracownicy z Białorusi, Mołdawii, Kaukazu, głównie z Gruzji, i z Azji Centralnej, mam tutaj na myśli przede wszystkim Uzbekistan czy Tadżykistan – tłumaczy dr Damian Kaźmierczak,
W czerwcowej analizie badań koniunktury GUS PZPB wskazuje, że firmy budowlane postrzegają dziś ogólną sytuację w budownictwie jako umiarkowanie złą, przy czym bardziej negatywne nastawienie mają mniejsze podmioty. Problemem dla podwykonawców jest wzrost kosztów materiałów budowlanych – 77,3% firm uznało ten czynnik za barierę w działalności. Kolejną są wysokie koszty zatrudnienia, na które wskazało 71,4% firm.
fot. pixabay.com
oprac. /kp/