Polska elektroenergetyka jest największym emitentem gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Sytuacja powoli się zmienia – w minionym roku po raz pierwszy w historii kraju udział węgla w produkcji energii elektrycznej spadł do 60,5%, czyli był o prawie 10 p.p. mniejszy niż w 2022 r. Jednak zdaniem ekspertów "jedna jaskółka wiosny nie czyni", a poważnym problemem jest nierówne tempo transformacji energetycznej w Polsce.
Choć zużycie energii pierwotnej w Polsce, czyli pozyskiwanej bezpośrednio z zasobów naturalnych, utrzymuje się na zbliżonym poziomie, to jej struktura ulega przemianom na rzecz odnawialnych źródeł energii. Ta transformacja, choć pożądana, generuje wiele nowych wyzwań. – Polski przemysł w dużej mierze chce się dekarbonizować, ale cały czas mamy tzw. ambasadorów węgla. To ok. 35% badanych, którzy rezygnują z transformacji nie ze względu na koszty, a przekonanie, że skoro filtry i odsiarczanie pozwalają tymczasowo spełnić normy, to nie ma sensu tego zmieniać. Tylko 30% firm zobligowanych do obniżenia emisji jest już w trakcie wdrażania zmian albo ma przynajmniej opracowaną strategię i wybranych dostawców. Reszta jeszcze nie ma planu lub jest na początkowym etapie procesu. Firmy ogólnie nastawione na dekarbonizację najchętniej przeprowadziliby ją kompleksowo – deklaruje tak 40% badanych – czyli z nowymi instalacjami i nowym paliwem, ale ze względów finansowych muszą najczęściej zadowolić się półśrodkami. Mamy więc – z wyjątkiem ambasadorów węgla – do czynienia ze skomplikowaną sytuacją: jest wola transformacji, ale też poczucie przytłoczenia barierami – wyjaśnia Kamil Kapusta, Starszy Specjalista ds. Marketingu w Grupie DUON.
Z najnowszego raportu Forum Energii wynika, że brakuje kompleksowej strategii dekarbonizacji Polski – z jednej strony dążącej do neutralności klimatycznej, ale z drugiej pozwalającej zachować bezpieczeństwo energetyczne i konkurencyjność gospodarki. Szereg tych obaw ujawniło zeszłoroczne badanie DUON i Instytutu Keralla Research. – Zarządy praktycznie wszystkich badanych firm, bo aż 97%, bez względu na to, na którym są etapie dekarbonizacji, mierzą się przynajmniej z ośmioma wyzwaniami. Odejście od węgla utrudniają im nie tylko bariery finansowe, ale też szeroko pojęte operacyjne i prawne. Te ostatnie są nawet bardziej dotkliwe, bo nie rozwiążą ich dostępne, unijne narzędzia finansowego wsparcia. Polskim firmom, jak deklarują, brakuje jasnych procedur prawnych, merytorycznego wsparcia urzędników, odpowiednich kooperantów, którzy kompleksowo obsłużą zakład. Zmian nie ułatwia też opór niektórych osób wewnątrz firm – podkreśla Kamil Kapusta.
Najczęściej wymienianym zamiennikiem węgla jest gaz ziemny – 65% firm rozważa jego zastosowanie, doceniając automatyzację procesów, czystość produkcji i pozytywny wpływ na wizerunek. Choć może być droższy, jego zalety przemawiają za nim, co potwierdzają statystyki: od 2004 r. zużycie węgla spadło o 33%, a gazu wzrosło o 30%. – Co więcej, gaz ziemny możemy uznać za surowiec stabilny. Polska – tak jak i cała UE – dywersyfikuje źródła dostaw, poza tym terminal LNG w Świnoujściu działa pełną parą, trwają cały czas prace nad zwiększaniem wydobycia na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, a już przecież teraz PGNiG Upstream Norway pod względem posiadanych zasobów i produkcji samego błękitnego paliwa plasuje się w pierwszej 10. firm prowadzących aktywną działalność w Norwegii). Państwa Wspólnoty inwestują ogromne pieniądze w rozbudowę swojej gazowej infrastruktury. W ocenie Global Energy Monitor, jeśli wszystkie projekty ujrzą światło dzienne, to możliwości importu gazu ziemnego w UE zwiększą się nawet o 55% – wskazuje Kamil Kapusta. Ponadto infrastruktura gazowa jest przyszłościowa – łatwo ją bowiem przystosować do transportu i dystrybucji zeroemisyjnego biometanu, którego Polska może mieć ogromne pokłady.
Czytaj także: Wiatr i słońce przeważają nad węglem. Rekordowy udział OZE
fot. freepik.com
oprac. /kp/