Liczba cudzoziemców pracujących legalnie i podlegających ubezpieczeniom społecznym w Polsce przekroczyła 1,1 mln osób. W województwie śląskim również odnotowano rekordową liczbę osób z zagranicznym paszportem na rynku pracy – od koniec sierpnia liczba cudzoziemców wynosiła tutaj prawie 95 tys. pracowników ze stu krajów. Obcokrajowców w Polsce będzie jeszcze więcej – eksperci twierdzą, że aby zapełnić luki w różnych branżach, w ciągu najbliższych 10 lat powinniśmy rocznie zatrudniać między 200 tys. a 400 tys. Jednym z problemów jest fakt, że część przyjezdnych pracuje i będzie pracować w Polsce niezgodnie z przepisami.
Obcokrajowcy, którzy szukają pracy fizycznej w Polsce, często znajdują zatrudnienie w takich branżach jak budownictwo, rolnictwo, produkcja, logistyka i magazynowanie czy turystyka i gastronomia. Wszystkie z tych obszarów są narażone na tzw. pracę w szarej strefie, w której działalność ekonomiczna odbywa się często nielegalnie lub na granicy przepisów. W szarej strefie pracownicy często pracują na czarno – nie są zatrudnieni zgodnie z prawem ani ubezpieczeni społecznie, a to z kolei odbiera im dostęp do świadczeń i praw pracowniczych.
– Zjawisko tzw. pracy na czarno zawsze było, jest i będzie, a obcokrajowcy są szczególnie narażeni na tego typu doświadczenia. Ludzie, którzy decydują się na zatrudnienie bez stosownych dokumentów, robią to z różnych powodów. To taka trochę droga na skróty, która wydaje się korzystniejsza finansowo. Czasami wynika z lęku przed kontaktem z urzędem czy agencją pracy, czasami z faktu, że ktoś ulegnie namowom jakiejś grupy znajomych. Zawsze jednak decyzja o pracy na czarno wiążę się z ryzykiem. Warto więc nagłaśniać zagrożenia i krok po kroku próbować ograniczać to zjawisko – podkreśla Iryna Miłkowska z Grupy VIPoL.
Z danych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że w Polsce może w ten sposób pracować nawet 70% obcokrajowców. Dokładnych liczb nikt jednak nie zna. Znane są jednak powody, a są wśród nich: trudności związane z legalizacją pobytu, przekroczenie terminu legalnego pobytu, niewydanie decyzji zezwalającej na pobyt lub pracę ze strony polskich urzędów, wydłużony czas oczekiwania na zezwolenia na pracę, możliwość większego zarobku bez stosownej umowy, a także niechęć pracodawcy do podpisywania umowy i ponoszenia wysokich kosztów zatrudnienia. Problemem jest też brak mężczyzn z Ukrainy, których polscy przedsiębiorcy próbują zastąpić obywatelami z innych państw – oni jednak potrzebują tzw. zezwoleń na pracę typu A, na które trzeba długo się czekać.
– Warto sobie uświadomić, że taka praca bez umowy i legalnych zezwoleń niesie ze sobą ogrom zagrożeń zarówno dla pracowników, jak i dla pracodawców. Są to np. brak ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego, brak praw pracowniczych, niska płaca i narażenie na wyzysk, ryzyko sankcji prawnych, takie jak kary pieniężne, kary karno-skarbowe lub nawet kary pozbawienia wolności! Te przykre konsekwencje nie są warte żadnych pieniędzy, szczególnie że jest wiele możliwości znalezienia pracy legalnej, choćby przez zgłoszenie się do agencji pracy tymczasowej, która nie tylko pomoże w znalezieniu zatrudnienia, ale też zapewni jego ciągłość, komplet dokumentów, związany z zatrudnieniem m.in. pozwolenie na pracę i umowę, a także pomoże zorganizować zakwaterowanie na czas pobytu – wskazuje ekspertka.
Czytaj więcej: 1/4 firm planuje zatrudnić cudzoziemców z odległych kierunków
fot. freepik.com
oprac. /kp/