• +48 502 21 31 22

Betonoza ogromnym problemem w Polsce. „Takie warunki są nieludzkie”

Betonoza to nie tylko problem w miastach. W dużych gospodarstwach wiejskich betonowanie jest powszechną praktyką, ponieważ tak duży obszar jest wówczas łatwy do utrzymania w czystości i dobrze skomunikowany.

Betonoza ogromnym problemem w Polsce. „Takie warunki są nieludzkie”

– Wybetonowane miasto jest wygodne dla włodarzy, łatwiej je sprzątać i taniej utrzymać. Ale takie warunki są „nieludzkie” – uważa dr hab. Marta Pogrzeba, dyrektor Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych.

Zdaniem przyrodniczki tzw. betonoza spowodowana jest brakiem kontroli nad przestrzenią oddawaną deweloperom. W większości miast wojewódzkich zabudowa jest tak gęsta, że nie myśli się o rozszczelnieniach powierzchni ziemi. Betonoza dotyka nawet historycznych rynków staromiejskich. Według ekspertki nie widać odwrotu od tej tendencji, a zabytkowe przestrzenie znacznie różnią się od zielonych miejsc fotografowanych w latach 60. – Sprzątanie po dużych wydarzeniach, imprezach masowych organizowanych na utwardzonych placach jest łatwiejsze niż czyszczenie trawników lub zieleńców. Utrzymanie zieleni wiąże się z kosztami. Część miast w ogóle odeszła od tego, żeby mieć zieleń miejską na własnym utrzymaniu. Korzystają zazwyczaj z usług firm prywatnych – zauważa dr hab. Marta Pogrzeba.

Przyznaje, że dla estetyki przy planowaniu osiedli mieszkaniowych deweloperzy biorą pod uwagę zieleń, skwery, a nawet mikroparki, które nazywa się również parkami kieszonkowymi. Natomiast generalnie taniej jest pokryć większe powierzchnie kostką lub betonem. – W Polsce wykorzystujemy może 10% wody opadowej – i to jedynie w tych miastach, gdzie nie ma betonozy. W zabetonowanych miastach przy nawalnych deszczach większość tej wody spływa do studzienek kanalizacyjnych i tracimy ją bezpowrotnie. Owszem, zapobiega to incydentalnym powodziom po nawalnych deszczach, ale woda jest w zasadzie stracona dla miasta – ocenia ekspertka. Wyjaśnia, że aby zagospodarować opady, przestrzeń miejska musi być rozszczelniona – przez małe skwery miejskie, ogrody deszczowe albo sztuczne rzeki, czyli zagłębienia terenu wypełniane kamieniami, które po nawalnym deszczu stanowią rezerwuar wody. Rozwiązaniem jest także ażurowa kostka zamiast betonu. – Na drogę wystarczy położyć ażurową kostkę, a pomiędzy jej elementami wysiać trawę. Roślinność przerasta kostkę ażurową, wygląda estetycznie, a przy nawalnych deszczach woda jest w stanie infiltrować w głąb gruntu – tłumaczy, podając przykład jednej z alei Chorzowa, po bokach obsadzonej drzewami, gdzie beton zamieniono na ażurową kostkę. Od tego czasu mieszkańcy nie mają już problemu z wodą płynącą po drodze w czasie ulewy. Według badań już 10% odbetonowania doprowadza do tego, że w glebie zatrzymuje się o 20% więcej wody.

Problemem zabetonowanych miast są też miejskie wyspy ciepła, gdzie temperatura w lecie przy asfalcie sięga nawet 70°C. Każda zieleń pozwala zmniejszyć tę temperaturę. – Uzdrawiające tkankę miasta zielone ukłucie to mikrosfery – parki, zazielenione przystanki autobusowe, kwietniki, gdzie wprowadzamy roślinność pochodzącą z natury. Nie sadzimy już pelargonii czy begonii, które są jednoroczne, a przez to kosztochłonne. Wprowadzamy rośliny z muraw kserotermicznych, które poradzą sobie w naszych warunkach klimatycznych, bo są odporne na zmiany i wysokie temperatury oraz brak wody – wylicza dr hab. Marta Pogrzeba.

Rozwiązaniem może być np. samowystarczalny inteligentny moduł na bazie kontenera morskiego, którego prototyp będzie instalowany w Katowicach. Daje on możliwość zaprojektowania zieleni pochodzącej z natury w tych częściach miast, gdzie panuje betonoza, a ze względu na krytyczną infrastrukturę nie można sadzić drzew. W module zielony dach i ściana obsadzony jest roślinami z muraw kserotermicznych, a dach wyposażony w panele fotowoltaiczne oraz instalację zbierającą deszczówkę w podziemnym zbiorniku pozwala na bezobsługowe utrzymanie roślinności. W środku może znaleźć się książkomat, punkt turystyczny czy toaleta miejska. W Katowicach są instalowane juz zielone przystanki miejskie przy drogach szybkiego ruchu, gdzie ludzie obecnie nie mają gdzie skryć się przed słońcem.

Betonoza to jednak także problem wsi. W dużych gospodarstwach wiejskich, gdzie znajdują się silosy na zboże albo gdzie prowadzi się chów bydła, betonowanie jest powszechną praktyką, ponieważ tak duży obszar jest wówczas łatwy do utrzymania w czystości i dobrze skomunikowany. Tu znów rozwiązaniem problemu mogą być nawierzchnie półprzepuszczalne. – Niegdyś małe ośrodki miejskie były otoczone polami uprawnymi, gdzie można było uprawiać żywność. Taka żywność miała krótką drogę do konsumenta. Obecnie większość terenów wiejskich wokół miast została przeznaczona pod zabudowę mieszkaniową. Przeciętny Kowalski wyprowadził się z miasta i na wsi zbudował swoje miejsce do życia, ale jednocześnie w 40% zabetonował swoją działkę – wskazuje dr hab. Pogrzeba.

Czytaj także: W Polsce spada poziom zadrzewiania. Centra miast są przegrzane

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka