78 lat temu rozpoczął się jeden z ostatnich aktów zbrodniczej polityki hitlerowskich Niemiec na terenie okupowanej Polski i Europy. 17 stycznia 1945 r. miał miejsce początek Marszu Śmierci z niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady KL Auschwitz-Birkenau i jego podobozów na stację kolejową do Wodzisławia Śląskiego, wtedy Loslau.
Marsz Śmierci z Auschwitz-Birkenau do Wodzisławia Śląskiego był największym z Marszów Śmierci zarządzonych przez zbrodniarzy. W temperaturze ok. -20°C, w ponad 60-kilometrową trasę hitlerowcy pognali pieszo ok. 56 tys. wycieńczonych jeńców. Wielu mieszkańców regionu, narażając życie swoje i swoich rodzin, próbowało na trasie marszu ratować jego uczestników. Część bohaterów zostało uhonorowanych po wojnie izraelskim odznaczeniem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – Chasidei Ummot ha-Olam.
Szacuje się, że wskutek warunków „ewakuacji” i bestialstwa hitlerowców w Marszach Śmierci z KL Auschwitz i podobozów życie straciło nawet ok. 15 tys. ludzi. Na terenie miasta i całego powiatu wodzisławskiego funkcjonuje wiele bezimiennych mogił Ofiar Marszu. W Wodzisławiu Śląskim na Górze Piaskowej, przy ul. Ofiar Oświęcimskich, znajduje się mogiła kilkudziesięciu osób zabitych przez nazistów. Na pomniku widnieje tablica z napisem w języku polskim: "Tu spoczywa 44 więźniów politycznych bestialsko zamordowanych przez zbirów hitlerowskich w czasie ewakuacji obozu oświęcimskiego w drodze do Wodzisławia 17 stycznia 1945 r. Cześć ich pamięci". Starosta Leszek Bizoń wspólnie z przewodniczącym Rady Powiatu Wodzisławskiego Adamem Krzyżakiem złożyli okolicznościowe wiązanki pod pomnikiem i tablicami upamiętniającymi ofiary wydarzeń ze stycznia 1945 r.
Od 17 do 21 stycznia wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 tys. więźniów w pieszych kolumnach ewakuacyjnych, głównie na zachód, przez Górny i Dolny Śląsk, dwa dni później w transportach kolejowych ewakuowano 2 tys. więźniów z podobozów w Świętochłowicach i Siemianowicach. Główne piesze trasy ewakuacyjne wiodły do Wodzisławia Śląskiego i Gliwic, gdzie wiele kolumn ewakuacyjnych przeformowano w transporty kolejowe. Jedną z najdłuższych tras przebyło około 3,2 tys. więźniów z podobozu w Jaworznie − 250 km do KL Gross-Rosen na Dolnym Śląsku.
Kolumny ewakuacyjne miały składać się wyłącznie ze zdrowych, silnych ludzi, zdolnych do odbycia kilkudziesięciokilometrowego marszu, lecz w praktyce zgłaszali się do wyjścia także więźniowie chorzy i wycieńczeni, sądzili bowiem − nie bez podstaw, że ci, którzy pozostaną na miejscu, zostaną zgładzeni. Razem z dorosłymi więźniami wyruszyli w drogę także małoletni więźniowie − dzieci żydowskie i polskie.
Na wszystkich trasach esesmańscy konwojenci strzelali zarówno do więźniów usiłujących zbiec, jak i do nie nadążających za współtowarzyszami z powodu wyczerpania fizycznego. Zarówno piesze, jak i kolejowe trasy ewakuacyjne usłane zostały tysiącami zwłok więźniów zastrzelonych oraz zmarłych z wycieńczenia lub przemarznięcia. Tylko na Górnym Śląsku poniosło śmierć około 3 tys. ewakuowanych więźniów. Ocenia się, że w trakcie całej ewakuacji zginęło nie mniej niż 9 tysięcy, a prawdopodobnie do 15 tysięcy więźniów KL Auschwitz. Przemarsze ewakuowanych więźniów nazwano po wojnie „marszami śmierci”.
Jednym z nielicznie zachowanych dokumentów proweniencji nazistowskiej odnoszących się do „marszów śmierci” jest raport esesmański z 13 marca 1945 r. stwierdzający przybycie w dniu uprzednim do obozu Leitmeritz (Litomierzyce) w Czechach 58 więźniów ewakuowanych z wymienionego podobozu oświęcimskiego Hubertushütte. W raporcie stwierdzono, że 144 więźniów tego podobozu (w większości Żydów) „zmarło” (verstorben) w drodze.
W niektórych miejscowościach na trasach ewakuacyjnych miały miejsce masakry więźniów. W nocy z 21/22 stycznia 1945 r. na stacji kolejowej w Leszczynach/Rzędówce koło Rybnika. zatrzymano pociąg odprawiony z Gliwic z około 2,5 tys. więźniami. Po południu 22 stycznia rozkazano więźniom opuścić wagony. Z powodu wycieńczenia fizycznego część z nich nie była w stanie wykonać tego rozkazu. Esesmani z eskorty transportu oraz miejscowi policjanci hitlerowscy otworzyli więc ogień z karabinów maszynowych w otwarte drzwi wagonów. Ocalałych, wypędzonych z wagonów więźniów pognano na zachód. Po ich odejściu na terenie stacji i w okolicy zebrano ponad 300 zwłok więźniów zastrzelonych oraz zmarłych z wycieńczenia bądź przemarznięcia.
Wielu Polaków oraz Czechów, mieszkańców miejscowości, przez które, względnie obok których przebiegały trasy ewakuacyjne, pospieszyło z pomocą ewakuowanym więźniom. Polegała ona głównie na podawaniu więźniom wody i żywności oraz ukrywaniu uciekinierów. Za pomoc uciekinierom w dotrwaniu do wyzwolenia szereg osób zostało uhonorowanych po wojnie izraelskim odznaczeniem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Najdokładniej dotąd został rozpoznany i przedstawiony w publikacjach przebieg marszu więźniów trasami: Oświęcim – Pszczyna − Wodzisław Śląski, Oświęcim – Tychy – Gliwice oraz Leszczyny/Rzędówka – Kamień – Rybnik – Racibórz (przede wszystkim w pracach Andrzeja Strzeleckiego, Jana Delowicza, Haliny Wróbel i Ireny Pająk), także trasami, które wiodły przez Opolszczyznę (m. in. w pracach Stanisława Łukowskiego i Krzysztofa Świerkosza) oraz trasą Kamienna Góra – Kowary (w pracy Hermanna F. Weissa), stanowiącej odcinek szlaku wiodącego do Mielęcic (Geppersdorf) na Dolnym Śląsku.
W oparciu o materiały dokumentalne zgromadzone w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau można by też stosunkowo dokładnie przedstawić marsze ewakuacyjne więźniów trasami: Jaworzno – Gliwice – KL Gross Rosen (trasa z podobozu Neu Dachs) i Goleszów – Wodzisław Śląski (trasa z podobozu Golleschau), ponadto przejazd kolejowych „transportów śmierci” przez Morawy i Czechy oraz niektóre miejscowości w Saksonii.
Źródło: „Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady”
fot. Powiat Wodzisławski, Szymon Konieczny
oprac. /kp/