Filip Horáček, dziennikarz portalu seznamzpravy.cz, odwiedził sklepy Lidl w Polsce, Czechach i Niemczech. Wszędzie kupił zestaw tych samych 25 produktów, m.in. mięso, pieczywo czy nabiał. Kwota na paragonie wyniosła 1181 koron (nieco ponad 229 zł) w Czechach, 1110 koron (ok. 215,5 zł) w Niemczech po przewalutowaniu i 838 koron w Polsce (niecałe 163 zł).
– Zaoszczędzenie 342 koron na zakupach w Polsce tłumaczy, dlaczego na miejscowym parkingu jest tyle samochodów z czeskimi tablicami rejestracyjnymi. Podczas gdy w Czechach ten sam zakup podrożał od lutego o 102 korony, a w Niemczech o 135 koron, w Polsce zapłaciliśmy tylko 28 koron więcej – pisze autor. – Wynik ma kilka wyjaśnień. Korona osłabiła się w stosunku do euro z 24,4 CZK/EUR do 24,5, podczas gdy my kupujemy złotego taniej. Złoty kosztuje 5,15 CZK, ale w lutym było to 5,37 CZK – dodaje Filip Horáček.
Czesi przypomnieli także, że w lutym Polska obniżyła VAT na żywność z 5% do zera. – Działania antykryzysowe sprawiły, że prawie cała żywność w koszyku była tańsza. Wyjątkiem są np. kawa, Nutella, niektóre słodycze, napoje i alkohol. Dziwne, że np. pączki słodzone cukrem nie są opodatkowane. Jednak nawet po ponownym wprowadzeniu podatku VAT Polska nadal będzie bardzo atrakcyjna dla czeskich turystów zakupowych. Gdyby do ceny zakupu doliczyć pięcioprocentowy podatek VAT, Czech miałby w portfelu dodatkowe 300 koron. W Czechach mamy stosunkowo wysoki VAT połączony z niewystarczającą konkurencją na rynku, dużą siłą sieci handlowych i niewłaściwie ustalonymi dopłatami – tłumaczy portal.
fot. seznamzpravy.cz
oprac. /kp/