Tegoroczne lato można określić jako katastrofalne. Południowo-zachodnią Polskę nawiedziły powodzie, z powodu których zginęło siedem osób, a tysiące mieszkańców straciło domy i dobytki całego życia. Doświadczyliśmy też rekordowych temperatur, groźnych nawałnic i trąb powietrznych. Konsekwencje są poważne – od zagrożenia zdrowia i życia, przez wzrost kosztów życia i obniżenie jego komfortu, po nieodwracalne szkody dla środowiska i wzrost kosztów gospodarczych. Z efektami ekstremalnych zjawisk pogodowych walczą m.in. strażacy, którzy minionego lata interweniowali o 63% razy więcej niż 10 lat temu. Najwięcej interwencji odnotowano w województwie śląskim – blisko 40 tys.
Z danych Państwowej Straży Pożarnej wynika, że tego lata strażacy musieli interweniować prawie 250 tys. razy – to średnio nawet ok. 2,2 tys. razy każdego dnia i aż o ok. 63% więcej niż w 2014 r. Powodem były nie tylko tylko powodzie – nie licząc września, wciąż było o ok. 56% interwencji więcej niż dziesięć lat temu. Natomiast tylko w czasie trwania ekstremalnych powodzi jednego dnia zanotowano ponad 15 tys. interwencji.
Strażacy, którzy na co dzień mierzą się z konsekwencjami ekstremalnych zjawisk pogodowych, alarmują: to, co przeżyliśmy tego lata, to nie przypadek. Zmiany klimatu są faktem i jeśli nie podejmiemy działań, sytuacja będzie się tylko pogarszać. Mówią o tym w filmie przygotowanym przez Fundację Sendzimira i Fundację Stocznia przy wsparciu Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. – Bardzo beztrosko przez ostatnie kilkadziesiąt lat traktowaliśmy środowisko, przyrodę. I to jest taka sytuacja, która doprowadziła do na tyle dużej degradacji krajobrazu, że on przestał pełnić swoje funkcje, które regulują krążenie wody. Myślę, że może to dramatyczne wydarzenie w końcu nam pozwoli wyjść z iluzji, że zmiany klimatu są nieistotne albo że jakoś damy sobie radę. Nie, kryzys klimatyczny się nasila – ostrzega dr hab. Iwona Wagner z Katedry UNESCO Ekohydrologii i Ekologii Stosowanej przy Uniwersytecie Łódzkim, członkini rady Fundacji Sendzimira.
Wysokie temperatury doprowadziły do suszy, a także nawałnic, trąb powietrznych i nagłych powodzi błyskawicznych. Końcówka lata była jeszcze bardziej ekstremalna. Z kolei w południowo-zachodniej Polsce pojawiły się gwałtowne opady deszczu dochodzące do 500 l/m³, a w ciągu kilku dni spadło tyle deszczu, ile średnio przez ponad jedną trzecią roku. W woj. dolnośląskim, opolskim i śląskim zniszczona została infrastruktura hydrologiczna, tysiące budynków mieszkalnych, szkoły, drogi, mosty i zakłady przemysłowe, a powrót do stanu sprzed powodzi może potrwać miesiące, a nawet lata. Woda zalała też tereny rolnicze, co może spowodować wzrost cen żywności. Straty wywołane przez powódź w 1997 r. wyniosły według oficjalnych szacunków ok. 12 mld zł, z kolei w 2010 r. – 12,5 mld zł.
Jak można przeciwdziałać skutkom zmiany klimatu? Zdaniem ekspertów niezbędne są rozwiązania zatrzymujące degradację i uszczelnianie terenów naturalnych, poprawiające stan wody i lasów, a także pomagające skuteczniej zapobiegać niebezpiecznym zjawiskom pogodowym i chronić nas przed ich skutkami. Kluczowe jest też zredukowanie emisji gazów cieplarnianych. Jednocześnie ważna jest edukacja społeczna i międzynarodowa współpraca, a polscy politycy muszą podjąć dialog z naukowcami i przedstawicielami społeczeństwa, aby wypracować skuteczną strategię walki ze zmianami klimatu. – Jednym z brakujących narzędzi do strategicznej walki z kryzysem klimatycznym jest także Prawo Odbudowy Przyrody (Nature Restoration Law). Pozwala ono wdrażać rozwiązania takie jak zalesianie, które zatrzymuje opad tam, gdzie spada, odtwarzanie terenów bagiennych, które są jak gąbka na wodę, i renaturyzacja rzek. Te rozwiązania pomogą wzmocnić naszą odporność na skutki zmian klimatycznych – podkreśla dr hab. Iwona Wagner.
fot. Maciej Brocki
oprac. /kp/