Strażacy z Ochotniczych Straży Pożarnych oraz żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej odgrywają ważą rolę w trakcie trwających powodzi. Umacniają wały, zabezpieczają posesje i budynki przed zalaniem, wspierają działania ewakuacyjne czy pomagają w usuwaniu skutków powodzi. Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej, zwrócił się z apelem do pracodawców w sprawie ochotników, którzy działają w OSP i WOT. – Jeżeli chodzi o sprawy zaangażowania ochotników, zarówno żołnierzy obrony terytorialnej, jak i Ochotniczej Straży Pożarnej, zwracamy się z apelem do wszystkich pracodawców, przedsiębiorców, do wszystkich tych, którzy zatrudniają i mają u siebie w firmach właśnie strażaków OSP i wotowców. Prosimy o zwolnienie ich z pracy. Prosimy o to, żeby nie musieli przychodzić, jeżeli biorą udział w akcji, a są z różnych województw – powiedział.
Wskazał, że "to nie dotyczy tylko województwa opolskiego, dolnośląskiego czy śląskiego, w których prowadzono stan klęski żywiołowej". – Nie dotyczy tylko tych powiatów, dotyczy innych województw, ponieważ żołnierze obrony terytorialnej, jak i strażacy, ochotnicy jadą z różnych części Polski. Przyjadą tutaj, już są na Dolnym Śląsku czy na Opolszczyźnie i będą brać udział w akcjach. Nie tylko z terenów zagrożonych, więc we wszystkich miejscach w Polsce zwracamy się z apelem do przedsiębiorców i pracodawców o zwolnienie strażaków, ochotników i żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej – podkreślił.
Zaangażowanych w walkę z powodzią w południowo-zachodniej Polsce jest ponad 2 tys. żołnierzy WOT. Jak poinformował rzecznik Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej ppłk Robert Pękala, jeśli będzie potrzeba, można zaangażować dodatkowe siły. Zapewnił, że terytorialsi wezmą również udział w sprzątaniu zalanych terenów.
fot. Starostwo Powiatowe w Raciborzu
oprac. /kp/