Rząd przyjął projekt ustawy dotyczący tzw. kasowego PIT. Przewiduje on, że przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność będą mogli zaliczać przychody i koszty pod względem podatkowym w chwili uzyskania płatności, a nie wystawienia faktury, przy czym przychodem będzie nawet częściowa płatność za towar czy usługę, a więc zaliczka, przedpłata czy rata. Tym samym przychód podlegający opodatkowaniu będzie powstawał w chwili uzyskania całości lub części płatności. Metoda ta będzie miała zastosowanie wyłącznie do transakcji między przedsiębiorcami. Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2025 r.
– Wprowadzenie kasowego PIT będzie ukłonem w kierunku przedsiębiorców, których kontrahenci nie są terminowi w rozliczeniach – podkreśla Monika Piątkowska, doradca podatkowy w e-pity.pl. Jak przypomina, do tej pory firmy musiały zapłacić podatek dochodowy od danej transakcji nawet wtedy, kiedy nie otrzymały jeszcze zapłaty za daną transakcję. – Co prawda istniejąca ulga na złe długi pozwala zmniejszyć podstawę opodatkowania o niezapłacone należności, jednak takiego odpisu dokonuje się w zeznaniu podatkowym składanym za rok podatkowy, w którym upłynęło 90 dni od dnia upływu terminu zapłaty. Zatem kasowy PIT niewątpliwie ułatwi prowadzenie działalności zwłaszcza tym firmom, których klienci mają opóźnienia w płatnościach. W niejednym przypadku ustabilizuje to finanse firmy, a sam proces rozliczeń będzie bardziej przewidywalny tj. unikniemy sytuacji w której mamy zobowiązania podatkowe do uiszczenia, przy jednoczesnym braku realnych wpływów na rachunek bankowy – wskazuje ekspertka.
Okazuje się jednak, że PIT kasowy to nie tylko przywileje, ale również dodatkowe obowiązki – projekt ustawy przewiduje bowiem, że w przypadku braku wpływu za datę powstania przychodu uważa się dzień uregulowania należności, jednak nie później niż dzień upływu dwóch lat, licząc od dnia wystawienia faktury. – Po tym okresie podatnik będzie obowiązany rozpoznać przychód z działalności gospodarczej, nawet jeżeli w tym czasie nie otrzyma od kontrahenta zapłaty wynikającej z wystawionej faktury. Jak wskazano w uzasadnieniu, takie rozwiązanie ma na celu zapobieganie świadomemu, długotrwałemu odwlekaniu zapłaty w celu unikania płacenia podatku dochodowego, a wskazany okres jest wystarczającym czasem na dochodzenie roszczeń zapłaty od kontrahenta – tłumaczy Monika Piątkowska.
Ekspertka zwraca uwagę, że kasowy PIT daje możliwość przesunięcia w czasie podatku dochodowego od kontrahentów niepłacących w terminie, a nie jego umorzenia. – W interesie przedsiębiorcy będzie zatem dochodzenie roszczeń i mobilizowanie do zapłaty swoich kontrahentów. Kasowy PIT nałoży również nowe obowiązki, gdyż przedsiębiorca korzystający z tego rozwiązania powinien prowadzić ewidencję faktur dokumentujących przychody rozliczane metodą kasową. Będzie musiał on również pamiętać, aby po dwóch latach od wystawienia nieopłaconej faktury uwzględnić przychód z jej tytułu w swoich rozliczeniach z fiskusem – podsumowuje Monika Piątkowska.
fot. freepik.com
oprac. /kp/