Uszczelnienie luki VAT z jednej strony, bezradność organów ścigania w walce z handlem fakturami z drugiej. “Oddam koszty. Szybko, dyskretnie i tanio” – na tego rodzaju ogłoszenia można natknąć się w wielu miejscach. Sprzedający ślą przedsiębiorcom maile, wiadomości SMS, tworzą także strony internetowe. Jaką broń przeciwko temu procederowi stosują organy ścigania?
Pójście na skróty
Aby dokonać skutecznej optymalizacji podatkowej, nie potrzeba już kreatywnej księgowej, lecz dostęp do Internetu. Każdego dnia na portalach ogłoszeniowych pojawiają się oferty firm zajmujących się obrotem fakturami kosztowymi. Proceder, jak informują nasi Czytelnicy, nasilał się w ciągu ostatnich miesięcy. Nic więc dziwnego, że sprawie coraz baczniej przygląda się Ministerstwo Finansów, przypominając właścicielom działalności gospodarczej, że tzw. agresywna optymalizacja wiążę się z karami.
Na czym dokładnie polega proceder? W skrócie sprowadza się do tego, że klient otrzymuje fakturę od legalnie działającego sprzedawcy, który jest podatnikiem VAT. Zaksięgowanie faktury skutkuje zwiększeniem kwoty naliczonego podatku VAT, a jednocześnie obniżeniem kwoty podatku dochodowego. – Faktura jest potwierdzeniem zdarzenia fikcyjnego, które nie miało miejsca. Podmiot świadczący taką usługę zazwyczaj księguje dokument u siebie jako sprzedaż – wyjaśnia KAS.
Podwójne oszustwo
W przypadku sprzedaży faktur w Internecie dochodzi najczęściej do podwójnego oszustwa. Jak informuje KAS, sprzedający “wystawiający” fakturę korzystają bardzo często z danych innych firm, których właściciele nie mają o tym pojęcia. Kłamstwem okazuje się więc to, że faktury są zaksięgowane i wykazane w JPK_VAT. Tak naprawdę jest ona zwykłą nadrukowaną kartką papieru, za którą idą jednak skutki natury finansowej dla kupującego, ale i… konsekwencje prawne.
Krajowa Administracja Skarbowa tłumaczy, że choć sprzedaż kosztów jest nielegalna, to sankcje w większości przypadków nie dotykają sprzedających, lecz firmy, które zakupiły faktury. Koniec końców kupujący poniesie nie tylko koszty nabycia samego dokumentu, ale będzie zmuszony ponadto zapłacić należny podatek wraz z odsetkami.
Konsekwencje karne
Kupujący “lewą” fakturę naraża się na odpowiedzialność prawną. W myśl art. 62 Kodeksu Karnego Skarbowego, każdy, kto wystawia w sposób nierzetelny albo posługuje się taką fakturą lub rachunkiem, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych, czyli maksymalnie 54 tys. zł. Za oszustwa skarbowe związane z obrotem fakturami można ponadto trafić do więzienia na minimum rok, ale duże znaczenie ma wartość oszustwa. W przypadku niskich kwot podatnik może liczyć się tylko z niewielką grzywną.
Na tym jednak nie koniec. Przedsiębiorcy posługujący się takimi fakturami mogą być także pociągnięci do odpowiedzialności z art. 270a Kodeksu Karnego, za złamanie którego grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. KAS przypomina również, że wystawianie faktur poświadczających nieprawdę w zakresie istotnych dla należności publicznoprawnych oraz ich używanie, w tym m.in. w kontaktach z organami podatkowymi, zagrożone jest karą pozbawienia wolności w wymiarze od 6 miesięcy do nawet 25 lat. Ma to związek z zaostrzonymi w celu walki z luką VAT przepisami.
Ścigalność przestępstw
Fikcyjne faktury miały zniknąć wraz z wprowadzeniem obowiązku składania Jednolitych Plików Kontrolnych. Dzięki niemu bowiem fiskus ma możliwość dokonania bardzo szczegółowej kontroli krzyżowej dostarczonych przez podatników danych finansowych. Jak widzimy, choć rząd ogłasza sukces w wojnie z wyłudzeniem podatku VAT, pozostają obszary, nad którymi organy ścigania nie mają pełnej kontroli.
Krajowa Administracja Skarbowa przyznaje, że ogłoszenia o sprzedaży kosztów są wyłącznie jednym z dowodów w przyszłych postępowaniach i pozwalają prowadzić działania zmierzające do dotarcia do podmiotów uczestniczących w procederze. Czas pokażę, na ile walka z handlem fakturami przyniesie spodziewane efekty.