Wraz ze zmianami klimatycznymi zwiększa się zapotrzebowanie na coraz bardziej wydajne i przyjazne środowisku systemy uprawy roślin i hodowli zwierząt. W polskich gospodarstwach implementacja rolnictwa 4.0 przebiega na razie dość wolno, jednak zainteresowanie wdrażaniem nowoczesnych technologii jest rekordowe.
Czym jednak jest rolnictwo 4.0? – To takie rolnictwo, w którym właściciel gospodarstwa podejmuje decyzję na twardych danych. Nie korzysta z własnej intuicji, jak to bywało wcześniej, tylko wykorzystuje dane dostarczane przez różne systemy, np. telemetrii z maszyn rolniczych, teledetekcji satelitarnej, dronów. I te dane są później podstawą do podejmowania decyzji w kolejnych sezonach agrotechnicznych – tłumaczy dr inż. Mirosław Czechlowski z Katedry Inżynierii Biosystemów na Wydziale Inżynierii Środowiska i Inżynierii Mechanicznej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
W rolnictwie 4.0 wykorzystuje się cały szereg zintegrowanych ze sobą rozwiązań jak geolokalizacja, telemetria i teledetekcja, czujniki mierzące temperaturę, wilgotność powietrzna lub gleby, roboty naziemne i drony ze specjalistycznymi kamerami, autonomiczne ciągniki, kombajny i opryskiwacze, systemy analizy danych meteorologicznych i rynkowych czy systemy satelitarnej obserwacji pól. Wszystkie te urządzenia i systemy umożliwiają zbieranie ogromnych ilości danych, a ich analiza umożliwia optymalizację procesów produkcyjnych i agrotechnicznych. Wykorzystanie nowoczesnych technologii przekłada się na poprawę efektywności pracy, jednak obok korzyści ekonomicznych ma też ogromne znaczenie dla środowiska i bioróżnorodności.
– Z takich nowoczesnych technologii mogą korzystać nawet małe gospodarstwa. One napotykają pewne problemy, jak chociażby koszty maszyn, nawet takich do nawożenia, które wcale nie są najdroższymi maszynami w gospodarstwie. Problemem jest raczej to, że mamy zbyt mało firm, które chcą świadczyć usługi małym gospodarstwom. Są firmy maszynowe, ale one skupiają się raczej na dużych gospodarstwach. Być może te przeklęte kiedyś kółka rolnicze wymagają jakiejś reaktywacji w nowszej formie, aby były wyposażone w nowoczesne maszyny. Być może programy, które finansują czy wspomagają modernizację polskiego rolnictwa, nie powinny być ukierunkowane tylko na gospodarstwa, ale również na firmy, które mogłyby świadczyć właśnie usługi maszynowe – wskazuje Mirosław Czechlowski.
Jak dodaje, wśród polskich rolników zainteresowanie koncepcją rolnictwa 4.0 i wdrażaniem nowoczesnych technologii jest w tej chwili bardzo duże. Niedawny raport NCBiR pokazał, że polscy rolnicy są coraz lepiej wykształceni i interesują się nowymi technologiami. Świadczy o tym również niedawny nabór Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa prowadzony w ramach „Inwestycji na rzecz dywersyfikacji i skracania łańcucha dostaw produktów rolnych i spożywczych oraz budowy odporności podmiotów uczestniczących w łańcuchu”, który zakończył się już po trzech dniach. Jednak ten sektor wciąż jest dopiero na początku drogi do cyfryzacji. – Rolnicy już próbują stosować te technologie w swoich gospodarstwach i wciąż szukają sposobów na to, jak jeszcze lepiej je wykorzystać, jak dzięki temu więcej zaoszczędzić, zoptymalizować koszty produkcji bądź osiągnąć wyższe plony, które przełożą się później na większą dochodowość. W mojej opinii polskie rolnictwo jest jednak 20–30 lat do tyłu w stosunku do tych najbardziej zaawansowanych gospodarstw, patrząc na Europę. Ono jest obecnie na poziomie rolnictwa precyzyjnego, czyli czegoś, co rozpoczęło się w latach 90., i dopiero pracujemy nad tym, żeby wdrożyć u nas rolnictwo 4.0 – podsumowuje dr inż. Mirosław Czechlowski.
fot. freepik.com
oprac. /kp/