W roku szkolnym 2022/23 z systemu edukacji w Polsce korzystało ponad 6,6 mln osób. Jak wynika z danych GUS, funkcjonowało wtedy 22,5 tys. placówek wychowania przedszkolnego, do których uczęszczało 1,534 mln dzieci w wieku 3-6 lat. Do 14,1 tys. szkół podstawowych dla dzieci i młodzieży chodziło 3,1 mln uczniów, placówki ponadpodstawowe dla młodzieży kształciły 1,671 mln osób, w 1287 szkołach policealnych zajęcia prowadzono dla 234,8 tys. uczniów, a w 816 szkołach dla dorosłych wiedzę zdobywało 88,6 tys. osób. We wszystkich placówkach oświatowych zatrudnionych było ich 512,1 tys. w przeliczeniu na pełne etaty – to mniej o 3599 etatów niż rok wcześniej. Największą grupę stanowili nauczyciele szkół podstawowych (51,7%). Najwięcej kobiet pracowało w placówkach wychowania przedszkolnego (99,1%), a mężczyźni najliczniej reprezentowali zawód nauczyciela w szkołach artystycznych (42,4%) i w branżowych szkołach I stopnia (41,1%). Większość nauczycieli pracowała na stanowisku nauczyciela dyplomowanego (56,8%).
Nowy rok szkolny rozpoczyna się już 4 września, a w szkołach kolejny rok z rzędu brakuje nauczycieli. Wysyp ofert widać w całej Polsce. Jak wynika z analiz Grupy Progres, tylko na stronach kuratoriów oświaty aktualnych jest ponad 20 tys. ogłoszeń, najwięcej w woj. mazowieckim (3896), małopolskim (2587) i śląskim (1999). – Problem braków kadrowych w sektorze edukacji wraca jak bumerang. Ubiegłoroczne rekrutacje do placówek szkolnych wyglądały podobnie – wysyp ofert, brak kandydatów i małe szanse na ich szybkie znalezienie. W tym roku w rekrutacji nie pomogła również inflacja – komentuje Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres. – Nauczyciel to zawód niezwykle potrzebny, jednak nadal zbyt nisko opłacany, a to w dobie rosnących cen kluczowy argument dla kandydatów. Niestety w tym sektorze od lat niewiele się zmienia i nawet, jeśli zostaną wprowadzone jakieś działania, to na ich efekty będzie trzeba poczekać, bo kadra nie pojawi się znikąd – trzeba ją przekonać do powrotu do zawodu lub wykształcić nowe osoby, a to wymaga czasu. Do momentu, gdy w edukacji nie będzie zmian na lepsze, dyrektorzy niestety nie mają wyjścia i muszą liczyć się trudnościami w szkołach i brakami kadrowymi, a rodzice i uczniowie powinni być przygotowani na plan zajęć z okienkami czy lekcje do późnych godzin – wskazuje ekspertka.
Zapotrzebowanie dotyczy niemal każdej specjalizacji. Brakuje też nauczycieli zawodów w szkołach ponadpodstawowych i osób zajmujących się edukacją najmłodszych, wolne etaty czekają też na pedagogów, psychologów, logopedów i bibliotekarzy. A odejście z pracy rozważa coraz więcej pracowników edukacji. Jedna z największych grup na Facebooku w tym temacie – "Nauczyciel zmienia zawód" – liczy obecnie ponad 37 tys. osób, w ubiegłym roku było ich 32 tys. Wśród najczęściej wymienianych powodów zniechęcających do pracy w zawodzie nauczyciela od lat na pierwszym miejscu stawiane są niskie zarobki. Równie często wskazywana jest też bardzo duża odpowiedzialność, obciążenie psychiczne i stres, a także brak wymaganych kwalifikacji. Nie pomaga też przekonanie, że zawód nauczyciela nie jest prestiżowy, a raczej cieszy się słabnącym poważaniem, również wśród osób, które wykonywały go przez lata z powołania.
Wspólnie z polskimi uczniami w ławkach szkolnych zasiądą też dzieci i młodzież z Ukrainy. Według Rzecznika Praw Obywatelskich nadal nierozwiązanych pozostaje wiele problemów z tym związanych. Bariera językowa, trauma wojenna, brak wsparcia psychologiczno-pedagogicznego, brak szkoleń dla kadry nauczycielskiej – to tylko niektóre z nich. Zdaniem ekspertów Grupy Progres być może w ich kształceniu mogliby pomóc obcokrajowcy mieszkający w Polsce, jednak liczba zezwoleń na pracę cudzoziemca wydanych w 2022 r. w sektorze edukacji wyniosła jedynie 758.
fot. freepik.com
oprac. /kp/