Inwestorzy OZE powinni uczestniczyć w rozbudowie i modernizacji sieci dystrybucyjnej na zdrowych zasadach, a rząd musi pilnie dostosować regulacje do planów zapisanych w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. – to główne wnioski z panelu „Lądowa energetyka wiatrowa – gdzie jesteśmy” podczas konferencji PSEW Serock 2023.
Eksperci podkreślali, że aby spełnić cele polityki energetycznej przedstawionej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, rząd musi przyjąć strategiczny model myślenia o rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce uwzględniający wszystkie jego aspekty. – Sieć, legislacja i przejrzysty dialog między inwestorami, a rządem – to wszystko jest potrzebne, by zrealizować cele określone w PEP2040. W obszarze legislacji brakuje nam dobrej współpracy. W kwestii sieci deweloperzy mówią jednym głosem z operatorami sieci. Konieczne są wielomiliardowe nakłady oraz wprowadzenie specustawy sieciowej, która podobno jest już przygotowana. Bez inwestycji w sieć nie będzie w Polsce OZE – ani na lądzie, ani na morzu. Aby to wszystko uregulować, potrzebny jest okrągły stół energetyczny, który pozwoli wypracować skuteczne rozwiązania – podkreśliła Olga Sypuła, ekspertka rynku energii, country manager European Energy w Polsce.
Z prezentowanego podczas konferencji raportu „Lądowa i morska energetyka wiatrowa w Polsce” wynika, że ostatnie kilka lat w obszarze OZE stanowi tzw. „lukę inwestycyjną” spowodowaną wprowadzeniem w 2016 r. ustawy odległościowej. Rozwijaniu zielonych mocy nie służą również progi cenowe narzucone wytwórcom przez rząd. – Rozumiem, że tzw. capy cenowe są pewnym wyzwaniem dla inwestorów. Musimy jednak pamiętać, że przyjęta przez rząd regulacja nie wzięła się z niczego. To była odpowiedź na sytuację kryzysową na rynkach energii wywołana inwazją Rosji na Ukrainę. Odbiorcy energii muszą się czuć bezpiecznie – zaznaczył Łukasz Tomaszewski, dyrektor departamentu OZE w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.
Dokument ekspercki Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej pokazał, że w latach 2017-2019 rynek OZE w Polsce uległ zamrożeniu, a model aukcyjny jest obecnie na wyczerpaniu, bo w systemie nie ma nowych mocy wiatrowych na lądzie, które są zdolne do wzięcia udziału w aukcjach. – Projektów brownfieldowych w następnych 4 latach nie będzie w ogóle lub będzie ich niewiele. Wszystko z powodu wprowadzenia poprawki zwiększającej odległość inwestycji od zabudowań z 500 do 700 m – wyjaśniła Olga Sypuła.
Ekspertka zwróciła uwagę, że bez implementacji rozwiązań res simplify do procesów inwestycyjnych w odnawialne źródła utrzymanie dynamiki inwestycji w OZE nie będzie możliwe. Przyjęcie założenia „one stop shop” oznaczałoby, że doszłoby do kumulacji oceny oddziaływań w ramach jednego postępowania w ogóle wszystkich ocen, które są dokonywane na podstawie dyrektyw środowiskowych – dyrektywy wodnej, siedliskowej, sektorowych dyrektyw i dyrektyw odpadowych. W kontekście transpozycji tego typu założenia oznaczałoby to daleko idącą zmianę systemu prawnego procesu inwestycyjno-budowlanego w Polsce — czyli scementowania decyzji środowiskowej i lokalizacyjnej z decyzjami wykonawczymi. Dla przedsięwzięć z branży OZE taka integracja oceny w jednym postępowaniu mogłaby w przyszłości – po wdrożeniu – spowodować przyśpieszenie procesu inwestycyjnego. – Wiemy, jak długo realizuje się projekty bez rozwiązań RES Simplify. Dziś na samą koncesję na wytwarzanie z URE inwestor czeka do 8 miesięcy. Konieczne jest także uczciwe uregulowanie repoweringu starszych instalacji, bo dziś nie ma takie pojęcia w systemie prawnym. Obecnie projekty muszą przejść cały proces developmentu. Powinny móc być „repowerowane” szybką ścieżką wprowadzającą nowe technologie, a głównym parametrem warunkującym ten proces powinna być dbałość o środowisko – podsumowała Olga Sypuła.
fot. freepik.com
oprac. /kp/