W związku z kryzysem energetycznym brytyjski rząd wydał zgodę na budowę pierwszej od 35 lat nowej kopalni węgla. Jeszcze rok temu Wielka Brytania, jako gospodarz szczytu klimatycznego COP26, wzywała inne kraje, by "odesłać węgiel do historii".
Zgodę na budowę kopalni wydali w marcu 2019 r. radni z Cumbrii, a w listopadzie tego samego roku rząd ówczesnego premiera Borisa Johnsona ogłosił, że nie zgłasza wobec niej obiekcji. Na początku 2021 r., mając na uwadze reputację w kontekście COP26, rząd zawiesił pozwolenie. Decyzja w tej sprawie była później kilka razy przekładana, jednak 7 grudnia poinformowano o ponownym wydaniu zgody na powstanie kopalni.
Operator kopalni, firma West Cumbria Mining, przekonywała, że węgiel byłby wykorzystywany m.in. w okolicznych hutach i zakładach chemicznych, a ponieważ byłby wydobywany lokalnie, ograniczyłoby to import, zatem w ostatecznym rozrachunku zmniejszyło emisję dwutlenku węgla. Ponadto wskazuje, że kopalnia umożliwi stworzenie 500 nowych miejsc pracy. W kopalni w pobliżu Whitehaven wydobywanych miałoby być z dna morskiego 2,5 mln ton węgla koksującego rocznie do 2049 r.
Oba zakłady produkcyjne, które potencjalnie byłyby największymi odbiorcami, oświadczyły, że raczej nie będą wykorzystywać go w dużej ilości. British Steel wyraża wątpliwości, czy ma odpowiedni skład, natomiast Tata Steel planuje w ciągu dziesięciu lat odejść od węgla na rzecz czystszych metod.
Rządowy komitet doradczy ds. zmian klimatu zwrócił uwagę, że 85% węgla produkowanego przez kopalnię będzie eksportowane, a przewodniczący komitetu lord Deben stwierdził, że propozycja powrotu do wydobycia jest "absolutnie nie do obrony". Dodał, że jej zatwierdzenie zaszkodzi pozycji Wielkiej Brytanii jako lidera w dziedzinie walki ze zmianami klimatu.
Ostatnią nową głębinową kopalnią węgla w Wielkiej Brytanii była Asfordby Colliery w hrabstwie Leicestershire, której budowę zaczęto w 1987 r. Z kolei ostatnią działającą, Kellingley Colliery w hrabstwie North Yorkshire, zamknięto w 2016 r.
fot. pixabay.com
oprac. /kp/