Ostatnich 20 lat dla szkół zawodowych było trudne – stosunkowo niewielu chętnych chciało się w nich uczyć, co wynikało z przekonania, że lepiej skończyć liceum i studia. Rynek pracy jednak ciągle się zmienia.
– W Polsce brakuje specjalistów z fachem w ręku. Pokazuje to wyraźnie ostatni Barometr Zawodów, z którego wynika, że betoniarze, cieśle czy dekarze to zawody deficytowe. Pracodawcom ciężko znaleźć specjalistów, co jest pochodną m.in. likwidacji szkół zawodowych oraz słabych zachęt do podejmowania się tego typu profesji. Zarobki w wielu przypadkach są niewspółmierne do włożonego wysiłku, ale rozwijająca się moda na rzemiosło sprawi, że wynagrodzenia będą rosły. To powinna być zachęta dla młodych, dla których zdobycie fachu jest niejednokrotnie lepszą ścieżką kariery niż dyplom z kierunków takich jak ekonomia czy socjologia – mówi Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service SA.
Od kilku lat polski system edukacji i rynek pracy "rozjeżdżają" się i wykazują niedopasowanie. Brakuje pracowników budowlanych, pracowników produkcji czy kierowców, a problem będzie się pogłębiał. Roczniki odchodzące z rynku na emeryturę są liczniejsze niż te, które na niego wchodzą. Zawody takie jak murarz-tynkarz nie przyciągają uczniów – profil ten znalazł się dopiero na 45. miejscu wśród 50 najpopularniejszych kierunków kształcenia zawodowego w Polsce. Rosnącą popularnością od 4 lat cieszy się za to zawód elektryka – technik-elektryk zajął 16. miejsce w rankingu, a zwykły elektryk 29.
Personnel Service na podstawie Barometru Zawodów przygotował zestawienie 12 zawodów, które w najbliższych latach przeżyją renesans, oraz oszacował zarobki. Wśród deficytowych profesji znalazły się trzy, w których wynagrodzenie na rękę nie przekracza 4 tys. zł netto miesięcznie. Na takie pensje może liczyć stolarz (do 3,5 tys. zł), murarz czy ślusarz (po ok. 3,8 tys. zł). Na nieco większą wypłatę, bo ok. 4 tys. zł netto miesięcznie, mogą liczyć brukarz, spawacz oraz dekarz. Eksperci wskazują jednak, że ze względu na deficytowy charakter tych profesji szansa na wzrost wynagrodzeń w ciągu najbliższych kilku lat jest bardzo duża. Na liście znalazły się także takie zawody jak: elektryk (od 4446 zł), betoniarz (od 4474 zł), cieśla (od 4503 zł), operator maszyn budowlanych (od 4608 zł), tynkarz (od 4657 zł) i monter konstrukcji budowlanych (od 4728 zł).
– Rosnący popyt na te zawody powoduje, że szansa na wzrost wynagrodzeń jest niezwykle wysoka, co widzimy już teraz. Każdy, kto w ostatnim czasie zamawiał meble na wymiar czy szukał brukarza albo dekarza, wie, jak wysokie potrafią być ich stawki. To powinno przełamać niechęć młodych, dla których niewystarczające zachęty finansowe są powodem wyboru innych ścieżek kariery – podkreśla Krzysztof Inglot.
fot. freepik.com
oprac. /kp/