Nowy czeski rząd opublikował 7 stycznia deklarację programową. Znalazło się w niej m.in. przyspieszenie transformacji energetycznej kraju tak, by odejście od węgla było możliwe do 2033 r. Do tej pory rekomendowano rok 2038. Może to zwiększyć naciski na Polskę w sprawie szybszej rezygnacji z eksploatacji tego surowca, m.in. na spornym przygranicznym złożu Turów. Aktualnie Czechy czerpią 40% energii z węgla.
Rząd Petra Fiali zaznaczył, że elektrownie węglowe zostaną wyłączone pod warunkiem zapewnienia wystarczających mocy rezerwowych. - Nie dopuścimy do załamania się systemów centralnego ogrzewania, będziemy wykorzystywać elektrociepłownie i wyrównamy warunki rynkowe. Przygotujemy przejście sektora ciepłowniczego na źródła niskoemisyjne w taki sposób, aby nie doszło do gwałtownego wzrostu cen. W trybie pilnym przygotujemy strategię dekarbonizacji sektora ciepłowniczego, którą omówimy z odpowiednimi partnerami. Stworzymy warunki dla transformacji energetycznej i rozwoju regionów węglowych, tak aby odejście od węgla było możliwe do 2033 r. – można przeczytać w deklaracji.
Odkrywka węgla brunatnego Turów zgodnie z harmonogramem ma działać do 2044 r. Czesi zarzucili Polsce niezgodne z unijnymi przepisami przedłużenie koncesji na działanie tej kopalni. Sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE, który z powodu obaw Czechów o stan wód podziemnych nakazał wstrzymanie pracy kopalni do czasu zakończenia sporu. Polska do tych zaleceń się nie dostosowała, nie płaci też nałożonej kary.
Czechy są 22. państwem Unii Europejskiej, które ogłosiło datę odejścia od wykorzystywania węgla w energetyce.
fot. Facebook Petr Fiala
oprac. /kp/